Część z nich przetrwała. Nie inaczej było z dokumentacją i archiwami zgromadzonymi w czasie 63 dni powstania przez organizacje i władze działające w strukturach wojskowych, rządowych, administracyjnych i obywatelskich. Prowadzone były jawnie, z dużym rozmachem, bywało, że z biurokratyczną przesadą. Jakie były losy tej dokumentacji i archiwów po upadku powstania?
Wychodząc do niewoli, powstańcy nie mieli możliwości zabrania ze sobą dokumentacji, wiedząc, że zostanie zarekwirowana przez Niemców w obozach jenieckich. Część dokumentacji i archiwów została zakopana i ukryta w mieście, część wyniesiona przez wypędzoną z miasta ludność cywilną. Mieszkańcy powracający w drugiej połowie stycznia 1945 r. do spalonej i zrujnowanej stolicy zastali w niej funkcjonariuszy powołanego dwa tygodnie wcześniej, 1 stycznia, komunistycznego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Kierowało nim ponad 200 polskich komunistów przeszkolonych przez Sowietów w oficerskiej szkole NKWD w Kujbyszewie (obecnie Samara). Po utworzeniu MBP kierował nimi Stanisław Radkiewicz, a jednym z jego najbliższych współpracowników był Roman Romkowski (Natan Grinszpan-Kikiel) kierujący Departamentem Kontrwywiadu, awansowany później do stopnia generała brygady i na stanowisko wiceministra MBP.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.