Skoro kampania, to zaczynamy od życia sztabów. Jest problem. Ten problem nazywa się Łukasz Mejza. Otóż w okręgu, z którego miałby ponoć startować, wszyscy PiS-owcy się zaklinają na największe świętości, że oni do jego kampanii ręki nie przyłożą. Wiewiórki ćwierkają jednak, że nic nie jest ustalone, a Szeregowy Nadpremier Jarosław Kaczyński się waha. A wahanie aktualnie jest bardziej antymejzowe, gdyż zaskoczył go Bielan publiczną deklaracją, że Mejza wystartuje. Naczelnik, widzicie, bardzo nie lubi, jak się z nim rozmawia poprzez media i w dodatku metodą faktów dokonanych.
W Szczecinie – smuteczek. Nie będzie niestety zapowiadanego przez nas pojedynku profesorów. Dwóch profesorów medycyny, którzy szczerze nie znoszą cieciej osoby w państwie, czyli marszałka Grodzkiego, odmówiło ostatecznie stanięcia z nim w wyborcze szranki. Jeden z nich uzasadnił swoją odmowę słowami: „To człowiek bardzo mściwy”. A pomyśleć, że my do tej pory ciecią osobę, znaną też jako marszałkissimus, mieliśmy za krainę łagodności.
Brak profesorów medycyny nie kończy jednak tematu. Ktoś musi stanąć do pojedynku z marszałkissimusem Grodzkim. I ma to być lokalna radna PiS Agnieszka Kurzawa. Nie słyszeliście o niej? Cóż, a kto w 2015 r. – oprócz nas – słyszał o Andrzeju Dudzie?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.