Sprawę opisuje na swoim portalu "Gazeta Lubuska", do której zgłosiła się pani Maria.
– Miałam termin 10 sierpnia. Od iluś lat chodzę do pani doktor na wizyty. Nie było mnie trzy lata, w związku z tym kupiłam bombonierkę i idę do pani doktor, jak do przyjaciela. Wchodzę do gabinetu. Kładę tę bombonierę i mówię pani doktor, że to na osłodę życia. A ona na to odpowiada, że przyjmie prezent jeśli ja zagłosuję na Tuska. Wyobraża pan sobie coś takiego? Odpowiedziałam jej, że nie będę głosowała na Tuska, i będę głosowała na PiS. "To proszę zabrać bombonierę" powiedziała doktor i odsunęła ją od siebie – opowiada pacjentka, która chce zachować anonimowość.
84-latka weszła z lekarką w dyskusję. – Powiedziałam jej, że za Tuska miałam 700 zł emerytury, mimo że przepracowałam w służbie zdrowia 36 lat i 3 zł rewaloryzacji jeszcze było. Teraz mam o wiele więcej i będę głosowała na PiS – relacjonuje dalej seniorka.
– Usłyszałam, że powiesi sobie plakat na drzwiach, że panie, które będą głosowały na PiS, nie będą przyjęte. Wyobraża pan sobie coś takiego? Więc nic i nie pozostało. Zabrałam tę bombonierę, wstałam, podziękowałam i wyszłam. Tyle było mojej wizyty. Czy tak lekarz postępuje? Przecież ja nie przyszłam do niej politykować, tylko się zbadać – dodaje rozmówczyni "Gazety Lubuskiej".
Lekarka: Na tym się skończyło
Lekarka, o której mowa, to dr Elżbieta Cegielska. – Tak rozmawiałyśmy. Mówiłam, że nie będę głosować na referendum, a ona mówiła, że będzie. Ona była za tym, żebym ja zmieniła zdanie, a ja za tym, żeby ona zmieniła zdanie i na tym się skończyło. Poszła sobie – potwierdziła dziennikarzom. Dodała, że słowa o umieszczeniu plakatu na drzwiach gabinetu były żartem.
Tymczasem jak wynika z komunikatu przychodni, w której doszło do całej sytuacji, ginekolog przedstawił ośrodkowi inną wersję zdarzeń. "Pani doktor Elżbieta Cegielska jest długoletnim i bardzo doświadczonym lekarzem. Pani doktor oświadczyła, iż nie pamięta, aby doszło do takiej rozmowy z pacjentką w jej gabinecie, również ze względu na to, że prowadzi jeszcze gabinet prywatny i ilość pacjentek. które przyjmuje, jest na tyle znacząca, że nie sposób pamiętać wszystkie rozmowy. Została zobowiązana, aby zwracać większą uwagę na sprawy związane z wyrażaniem swoich poglądów na tematy społeczne i polityczne. Nasza spółka pouczyła Panią doktor, że jeśli sytuacja miała miejsce to żeby nigdy więcej nie wdawała się w rozmowy z pacjentkami na tematy wykraczające poza zakres świadczonych usług medycznych" – wskazano w informacji.
Czytaj też:
"Platforma pisze do Platformy". PiS nowym spotem przypomina o "zwijaniu" wojska