We wtorek klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości zgłosił 9 kandydatów na członków komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów. Żaden inny klub nie przedstawił swoich propozycji.
Opozycja krytykuje powołanie komisji, argumentując, że jest ona narzędziem "polowania na czarownice" i sposobem na wykluczenie Donalda Tuska z życia publicznego tuż przed wyborami.
Budka: Komisja jest nielegalna
W środę politycy Koalicji Obywatelskiej zorganizowali konferencję prasową, na której odnieśli się do zamiarów powołania członków komisji. Nie szczędzili przy tym mocnych słów, stwierdzając, że komisja jest "nielegalna", a osoby, które w niej zasiądą będą odpowiadać karnie.
Borys Budka stwierdził, że komisja ds. rosyjskich wpływów " to jest tak naprawdę politbiuro, gdzie ludzie o wątpliwych życiorysach, wątpliwych kwalifikacjach, których łączy jeden mianownik: praca dla pisowskiej propagandy, […] będą zajmować się atakowaniem Donalda Tuska".
– Nikt przyzwoity nie może brać udziału w pracach tej komisji. […] Oczywiście nie przyłożymy ręki do wyboru jakiejkolwiek z tych osób [kandydatów - przyp. red.]. Przypomnę, że to jest 9 osób, które podpisały się pod nielegalną komisją i sam fakt zasiadania w tym nielegalnym organie będzie już skutkował odpowiedzialnością karną, nawet jeśli im się wydaje, że zapisy tej ustawy na to nie pozwalają – stwierdził polityk KO.
Budka nie poprzestał na groźbach odpowiedzialności dla członków komisji, ale stwierdził, że "wyrażając zgodę na kandydowanie do takiej komisji, każda z tych osób podpisała tak naprawdę deklarację przynależności do PiS-u i deklarację łamania polskiej konstytucji i prawa".
– Myślę, że kiedyś historia, a wcześniej prokurator ich za to rozliczy – stwierdził.
Czytaj też:
KO otwiera Sztab Obywatelski. "Wszystkie ręce na pokład"Czytaj też:
Budka: Rząd PiS to ekipa największych hipokrytów w historii