Kiedy w listopadzie 1592 r. w Sztokholmie zmarł król Szwecji Jan III Waza, jego następcą został Zygmunt, król Polski i wielki książę litewski, który do dziś spogląda na nas z kolumny na warszawskim placu Zamkowym. Po rodzicu odziedziczył korony dwóch królestw – elekcyjnego i dziedzicznego. Chciał rządzić oboma, ale niebawem okazało się to niemożliwe; unia Rzeczypospolitej i Szwecji miała trwać niespełna osiem lat. Zygmunt potrzebował zgody Sejmu, aby wyruszyć na pogrzeb ojca i koronację. Po uporządkowaniu spraw w Rzeczypospolitej przybył do Szwecji prawie rok później – w październiku 1593 r. Na początku poddani zgotowali władcy miłe powitanie, nawet Karol Waza, książę Sudermański, młodszy brat ojca, który sam myślał o koronie, wyszedł na powitanie bratanka. Niebawem jednak nastroje mocno się zepsuły. Przybyli z królem polscy dworzanie wzniecali bójki i pojedynki, okazało się też, że podczas nieobecności Zygmunta zapadły uchwały synodu w Uppsali, który zabraniał innowiercom przebywającym w Szwecji publicznego wyznawania swych kultów. Był to cios w katolickiego króla i jego otoczenie.
W matni
Interesy obu królestw okazywały się nie do pogodzenia. Nie chodziło nawet o spory terytorialne czy polityczne, ale o to, że każde państwo wymagało stałej obecności władcy na jego terenie, aby rozsądzał spory i wydawał decyzje. W dodatku Zygmunt był katolikiem, podobnie jak część jego dworzan i doradców. Tymczasem senatorowie i szlachta w Rzeczypospolitej już w 1594 r. bez przerwy wzywali Zygmunta do powrotu z powodu zagrożenia tureckiego i niezałatwionych spraw moskiewskich. Nie mogąc usiedzieć na dwóch tronach, Zygmunt przekazał zatem regencję w Szwecji stryjowi Karolowi, który odtąd zaczął podkopywać pozycję króla i 20 sierpnia wrócił do Rzeczypospolitej. Sam jednak nie przestrzegał umów ze szwedzkimi poddanymi, faworyzując katolików i nadając im wiele urzędów. To wszystko sprawiło, że Karol książę Sudermański podjął wiele działań przeciwko bratankowi i został przywódcą opozycji. Zręcznie podjudzał Szwedów, posługiwał się propagandą, rozpuszczał plotki jakoby w protestanckim królestwie miał zostać zaprowadzony katolicyzm. „Karol za ostatnim byciem Jego Królewskiej Mości w Szwecji udawał to głupiemu ludowi, że hajducy małe dzieci jedzą” – pisał o jego działaniach Janusz Radziwiłł. W 1595 r. na parlamencie w Soderköping wystąpił przeciwko katolikom, którymi Zygmunt wbrew ustaleniom z Riksdagiem obsadzał urzędy. Uchwalono usunięcie ze Szwecji wszystkich papieżników, zamknięto klasztor Brygidek w Vadstenie. Ostatnia przeorysza Karin Olofsdotter i siostry szukały wówczas schronienia w klasztorach w Gdańsku i w Lublinie. Z kolei król Zygmunt był jak w matni – nie mógł opuścić Rzeczypospolitej ze względu na jej trudną sytuację polityczną i uporządkować szwedzkich spraw na miejscu. Wysłał więc poselstwo, które jednak nie załatwiło niczego. Kolejny Riksdag obradujący w Arboga w 1597 r. wezwał króla do powrotu do kraju, w którym książę regent, kreujący się na obrońcę protestantów przed katolickim królem z Polski, coraz bardziej stawał się suwerennym władcą i kolejnymi intrygami podkopywał i tak słabą pozycję Zygmunta Wazy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.