W miniony wtorek podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, na którym obecny był również prezydent Andrzej Duda, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski porównał wprowadzenie embarga na ukraińskie produkty rolne przez pięć krajów europejskich do "thrillera ze zbożem w tle". Następnie stwierdził, że niektóre państwa "pomagają przygotować scenę dla moskiewskiego aktora". Wypowiedź została w Polsce krytycznie odebrana.
Do sprawy odniósł się w Radiu ZET Marcin Przydacz, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. W jego ocenie, "być może jakieś złe emocje zagrały po stronie Kijowa, być może podpowiedzi". – Z całą pewnością w otoczeniu prezydenta Zełenskiego są osoby, które mu po prostu źle podpowiadają – podkreślił Przydacz. Dodał, że rozbijanie jakiegokolwiek partnerstwa z sojusznikami nie byłoby w interesie Ukrainy.
Przydacz: Polska była otwarta na rozmowy
Podczas wizyty w Nowym Jorku prezydenci Polski i Ukrainy mieli się spotkać, jednak do tego nie doszło. Marcin Przydacz zapewnił, że strona polska jest otwarta na rozmowy. – Jeśli będzie konstruktywne podejście, to nie wykluczamy kontaktów na wyższym poziomie – dodał.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej zapewnił, że Polska nie chce potęgować już i tak napiętej sytuacji na linii Warszawa–Kijów. – Rozmowy powinny doprowadzić do konstruktywnych wniosków, po drugie nie możemy doprowadzić do zaostrzania języka. Już i tak bardzo dużo zostało powiedziane ze strony ukraińskiej – zwrócił uwagę Przydacz.
Prezydencki minister zapewnił, że prowadzi rozmowy z najbliższym otoczeniem prezydenta Zełenskiego, a o postanowieniach w sprawie opinia publiczna będzie na bieżąco informowana. Jak zaznacza, kontakty w Warszawie i Kijowie mają na celu jak najszybsze znalezienie rozwiązania tych kwestii.
Czytaj też:
Zełenski wystartuje w wyborach? "Nie wiem, jaką podejmie decyzję"Czytaj też:
Premier do Zełenskiego: Niech pan nie waży się obrażać Polaków