Według doniesień prasowych, polscy śledczy ustalili, że to ukraiński pocisk obrony powietrznej wybuchł w Przewodowie, zabijając dwie osoby. Jak informuje "Rzeczpospolita", opinia biegłych jest "kategoryczna i wyklucza, by pocisk, który wieczorem 15 listopada ubiegłego roku spadł na suszarnię w dawnym pegeerze i eksplodował, zabijając dwóch rolników, mógł być wystrzelony z terenu Rosji".
Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej, potwierdził w rozmowie z "Rz", że śledczy mają taką opinię, jednak ze względu na jej niejawny charakter nie podają jej treści. Dodał, że "na obecnym etapie śledztwa czynności dowodowe w kraju zostały wyczerpane". – Skierowaliśmy wniosek o pomoc prawną do Ukrainy i czekamy na odpowiedź – powiedział.
Gorzkie słowa Arestowycza
"Czytam wiadomości i dostrzegam ten sam schemat: prawie nigdy nie przyznajemy się do błędów i za nic nie przepraszamy. Ostatni raz coś takiego miało miejsce w 2001 roku, gdy samolot lecący z Izraela został zestrzelony. Teraz, gdy Polska przeprowadziła śledztwo w sprawie rakiety, milczymy. Moglibyśmy złożyć kondolencje bliskim poległych Polaków i powiedzieć, że mamy wspólnego wroga. Wypłacić odszkodowania, zorganizować całą kampanię na rzecz poprawy stosunków sąsiedzkich z akcentem na wzmocnienie obrony powietrznej nowoczesnymi systemami" – radzi w mediach społecznościowych Ołeksij Arestowycz.
Były doradca szefa kancelarii Zełenskiego stwierdza, że na Ukraińców "patrzy się jak na dzieci, które toczą wielką wojnę i domagają się od Amerykanów broni dalekiego zasięgu, której użycie może wywołać wojnę nuklearną, a jednocześnie nie chcą brać odpowiedzialności za użycie broni o mniejszej mocy".
"To wszystko wygląda przerażająco. Walczymy o przetrwanie,(...) nie przyznajemy się do błędów, nie wyciągamy żadnych wniosków. A kiedy już nasi partnerzy są zmuszeni wywierać na nas presję, zwalniani są uznani za winnych, a na ich miejsce pojawiają się takie same osoby i nic się nie zmienia. A my mówimy – broń i pomoc. W tej tradycji, gdzie zawsze jesteśmy bohaterami, a winne są jedynie machinacje wrogów – przyznanie się do błędu jest przejawem słabości lub działaniem na rzecz wroga. Jeśli przyznasz się do błędu, jesteś słaby" – analizuje komentator.
Arestowycz stwierdza, że Ukraina jest dziś krajem, "który może pokonać Federację Rosyjską, ale nie jest jeszcze społeczeństwem zdolnym pokonać samych siebie". "Ciemną stroną bohaterstwa jest zawsze wstyd. I to się kumuluje, ten wstyd" – podkreśla.
Czytaj też:
MSZ Ukrainy reaguje na wpis korespondentki TVP. "Kategorycznie odrzucamy takie insynuacje"Czytaj też:
USA stawiają Ukrainie warunki ws. dalszej pomocy wojskowej. Ujawniono dokument