Jak informuje "Rzeczpospolita", opinia biegłych jest "kategoryczna i wyklucza, by pocisk, który wieczorem 15 listopada ubiegłego roku spadł na suszarnię w dawnym pegeerze i eksplodował, zabijając dwóch rolników, mógł być wystrzelony z terenu Rosji".
Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej, potwierdził w rozmowie z "Rz", że śledczy mają taką opinię, jednak ze względu na jej niejawny charakter nie podają jej treści. Dodał, że "na obecnym etapie śledztwa czynności dowodowe w kraju zostały wyczerpane". – Skierowaliśmy wniosek o pomoc prawną do Ukrainy i czekamy na odpowiedź – powiedział.
Wybuch rakiety w Przewodowie. Przełom w śledztwie
Gazeta ustaliła, że opinia została sporządzona na podstawie wielu źródeł, w oparciu o kompleksowe, niejawne informacje krajowych służb. Całość firmuje Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia. Jego eksperci byli przy zabezpieczaniu śladów wybuchu w Przewodowie.
Śledztwo wykazało, że był to pocisk przeciwrakietowy typu S 300 5-W-55 produkcji rosyjskiej. Prokuratura ma wiedzę, z jakiego dokładnie miejsca wystrzelono rakietę, ale pilnie strzeże lokalizacji – czytamy w dzienniku.
Mija prawie rok od tragedii
15 listopada 2022 r. we wsi Przewodów w powiecie hrubieszowskim (woj. lubelskie) doszło do eksplozji rakiety, w wyniku której życie straciły dwie osoby.
Według informacji przekazanych przez prezydenta Andrzeja Dudę i premiera Mateusza Morawieckiego, najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z pociskiem wystrzelonym przez ukraińską obronę przeciwlotniczą w kierunku rosyjskiej rakiety.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że na miejscu eksplozji w Przewodowie odnaleziono szczątki rosyjskiej rakiety S-300, której używają wojska Rosji i Ukrainy. Sprawę wciąż wyjaśniają służby.
Biden: Mało prawdopodobne, że to Rosja wystrzeliła pocisk
Wcześniej prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden powiedział, że wybuch we wschodniej Polsce został spowodowany przez ukraiński pocisk obrony powietrznej. Według Bidena jest "mało prawdopodobne", by rakieta została wystrzelona z Rosji.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski najpierw przekonywał, że na pewno nie był to ukraiński pocisk i że Kijów ma dowody na "rosyjski ślad" w tej sprawie. Jednak potem Zełenski zmienił nieco retorykę, oświadczając, że "nie wie na 100 proc.", co stało się w Przewodowie.
W wyniku wybuchu zginęło dwóch mężczyzn: 59-letni Bogdan C. i 60-letni Bogusław W.
Czytaj też:
Lisicki: Zełenski powinien przeprosić, jeśli zależy mu na dobrych relacjach z Polską