Były wicepremier zmienił się z eksperta od ekonomii w twitterowego jastrzębia. Jego krytyka rządu jest często słuszna, jednak agresywność i własna przeszłość powodują, że potrafi przekonać tylko przekonanych.
Coś dziwnego dzieje się z Leszkiem Balcerowiczem. Ten stateczny ekonomista zamienił się w czołowego hejtera rządu PiS, rzucającego w wywiadach porównaniami sytuacji w Polsce do okresu realnego socjalizmu, Turcji Erdoğana czy Rosji Putina. Były wicepremier stał się też jastrzębiem mediów społecznościowych. Nie przebiera w słowach, a krytykującym go po chamsku potrafi odpowiadać pięknym za nadobne, wyzywając, niby to w pytaniu, od „szczerych PiS-owskich komuchów” czy „trolli od Łukaszenki”. Czytelnik przeciera oczy ze zdumienia i zastanawia się, czy nie miało miejsca wrogie przejęcie profilu lub czy nie obcujemy wręcz z fake kontem. A jednak nie: za wirtualnym Balcerowiczem kryje się realny Leszek Balcerowicz.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.