"Udało się "wyhodować" maszynę do wygrywania"
Na początku Wojciech Kuczok opisuje zjawisko "Małyszomanii". W tym kontekście odnosi się do postaci Kamila Stocha, najlepszego polskiego skoczka. Według Kuczoka, Stoch to "wyhodowana maszyna do wygrywania".
"Sukcesy polskich skoków straciły swój wymiar metafizyczny, w postaci Kamila Stocha udało się bowiem „wyhodować” maszynę do wygrywania" – twierdzi dziennikarz.
"Martwi mnie pobożność naszego pogromy igielitu"
W swoim wywodzie Kuczok przechodzi do kolejnego skoczka, Dawida Kubackiego. Dlaczego? Ponieważ dziennikarza "martwi pobożność" sportsmena.
"Sportowcy manifestujący wiarę podczas transmitowanych zawodów obrażają moje uczucia ateistyczne, choć mniej mnie drażnią tacy, którzy po odniesionym sukcesie dziękują Bogu, niż ci, którzy wzywają go na pomoc przed startem" – czytamy w felietonie.
Dalej jest jeszcze ciekawiej. Wojciech Kuczok stwierdza: "Dalibóg, w żadną pracę z psychologiem nie uwierzę, dopóki to nerwowe „Wymię ojca…” będzie poprzedzało każdy dojazd do progu. Wygląda na to, że w przypadku skoczka z Nowego Targu wiara w Boga jest silniejsza od wiary w siebie".