Polityk odnosił się do materiału "Superwizjera", w którym pokazano działania polskich neonazistów. Na wyemitowanych przed tygodniem nagraniach widać grupę osób, która zorganizowała w lesie urodziny Adolfa Hitlera. Choć główni politycy Prawa i Sprawiedliwości potępili tego rodzaju zachowanie, a osoby z nagrania już usłyszały zarzuty, opozycja oskarża rząd o tolerowanie nazizmu.
Michał Boni zapytany, czy czuje się osobiście zagrożony, odparł że musi się bać bo widzi jak fala nacjonalizmu rośnie. – Nie jest to strach, który mnie paraliżuje, jestem od niego silniejszy, ale im więcej nienawiści, tym więcej groźby – dodawał. Polityk tłumaczył, że obawia się np. że ktoś popali mu mieszkanie.
W ocenie europosła PO, przez ostatnie dwa lata rządów PiS nacjonaliści mieli przyzwolenie ze strony władzy. – To nie są chłopaki, które się bawią w lesie, ale zorganizowane grupy, które czują przyzwolenie społeczne i przekraczają różne granice. Jak się nie potępia publicznie, to ten margines się poszerza, tak samo było w Niemczech hitlerowskich – podkreślił i pytał, czy od nowa musimy uczyć się historii.
Czytaj też:
Zgroza wafelkowego nazizmuCzytaj też:
Ołtarzyk ku czci Hitlera i płonąca swastyka. Prezes śląskich struktur Ruchu Narodowego zabiera głos ws. programu TVNCzytaj też:
"Jesteśmy w szoku. To materiał nie tylko dla prokuratury, ale i psychiatry". Winnicki o programie nt. neonazistów