DoRzeczy.pl: Ministerstwo Edukacji Narodowej pracuje nad korektą podstawy programowej. Współautor zmian w obszarze historii Aleksander Pawlicki twierdzi, że nauczanie o rzezi wołyńskiej nie jest dobre dla budowania wspólnoty w klasie. Z obszaru historii mają również zniknąć m.in. Powstanie Wielkopolskie, Bitwa pod Grunwaldem, Irena Sendlerowa, Witold Pilecki, św. o. Maksymilian Kolbe. Jak pani ocenia proponowane zmiany?
Barbara Nowak: Dla mnie jest oczywiste to, że w tej chwili realizowany jest plan unifikacji historii w ramach Unii Europejskiej. Określają to „edukacyjnym obszarem”, w ramach którego mają zniknąć wszelkie informacje podawane do młodych ludzi, które mówią o jakichkolwiek konfliktach lub wojnach. Ma powstać wrażenie, że wszyscy żyjemy w sielance, obojętnie w jakim miejscu Europy się urodziliśmy. Mamy tu do czynienia z kłamstwem historycznym i działaniem krótkowzrocznym.
Dlaczego?
Jak zwykle w takich sytuacjach, gdy celowo się ludzi okłamuje, to w pewnym momencie, gdy prawda wychodzi na jaw, może dojść do faktycznego, wielkiego konfliktu. Dla mnie jest to sytuacja, która w planie unifikacji historii jest nie jest zaakceptowania. Rozumiem intencje pomysłodawców, jednak to utopia, głupie pomysły, którymi nie da się nic zbudować.
Czy faktycznie nauka o ludobójstwie na Wołyniu mogłaby mieć wpływ na ukraińskie dzieci lub konflikty w klasach?
Bzdura. Trwałe i dobre relacje sąsiedzkie może się zbudować jedynie poprzez podanie prawdy. Jeżeli takie pomysły udałoby się przeforsować, będzie to próba budowania historii na kłamstwie, co powtórzę, zawsze źle się kończy. To, co dziś chce się wprowadzić do szkół, nie ma nic wspólnego z historią. Jest to zwykłe, ordynarne oszustwo, którego ze względu na szacunek dla człowieka i życia ludzkiego, nie wolno robić. W ten sposób łamane są prawa ucznia do rzetelnej wiedzy, łamane są prawa nauczycieli do wykonywania dobrze swojej pracy, bowiem nauczyciel ma być zwykłym oszustem i kłamcą. Dodatkowo łamane są prawa rodziców, bowiem to rodzic oczekuje, że jego dziecko w szkole będzie bezpieczne, a nie poddawane niebezpiecznym kłamstwom.
Minister Barbara Nowacka oświadczyła, że nie podpisze dokumentu, w którym rzeź wołyńska nie będzie nazwana po imieniu, czyli ludobójstwem. Pociesza to panią?
Nie wierzę jej. Wystarczy spojrzeć, co wyszło z MEN do konsultacji. Oznacza to, że ministerstwo taki obrało kierunek, zatem opowiadanie, że się czegoś nie podpisze jest niepoważne.
Uwierzy pani, jak zobaczy podpis lub brak podpisu?
Dla mnie to jest temat zastępczy. Proszę zwrócić uwagę, co pani Nowacka powiedziała, czyli na jej słowa o tym, że to, co teraz opracowują, będzie od września jedynie na 1,5 roku. A potem ma być to, co znam już od dawna w planach edukacji włączającej, czyli nowa podstawa programowa będzie na poziomie całkowitego minimum. W tym planie szkoła nie ma być miejscem gdzie się edukuje, tylko ma służyć do spędzania w niej czasu przez dzieci na bezstresowych zajęciach. Zmienia się paradygmat szkoły z miejsca gdzie się uczy i wychowuje na pseudo terapeutyczny ośrodek.
Czytaj też:
Lisicki: Bez Zawiszy, "Inki" i Wołynia. Ziemkiewicz: Historia inkluzywnaCzytaj też:
Ukraina chce ominąć Polskę. Wybrała już nową trasę eksportu zboża
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.