Z wielu powodów to rzecz wyjątkowa. Z ogromną rzetelnością pokazuje ona katastrofę, jaka dotknęła amerykańska edukację. Szerzej, chodzi o rewolucyjne tornado, które uderzyło w cały amerykański system wychowania. Dla polskiego czytelnika powinna to być lektura obowiązkowa z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że choroba, która opanowała Stany Zjednoczone nie atakuje jedynie szkoły czy uniwersytety, ale zmienia oblicze całej amerykańskiej klasy politycznej. Dotknięci teorią queer politycy tracą kontakt z rzeczywistością i to nie tylko edukacyjną, ale także geopolityczną.
Prędzej czy później, ze względu na to, że USA są największym sojusznikiem Polski oraz światowym mocarstwem, to czego doświadczają amerykańscy rodzice może stać się też udziałem polskich. Kto zatem chce zrozumieć narastające niebezpieczeństwo, jakie niesie w sobie ideologia gender dla Polaków, musi je poznać u źródła. Z tego punktu widzenia książka Lancinga będzie nie dającym się zastąpić przewodnikiem po meandrach teorii queer.
Wszędzie czai się opresja
Jak zauważa już na wstępie autor „aktywiści queerowi ćwiczą ludzi w myśleniu w taki sposób, żeby wszędzie dostrzegali opresję”. Faktycznie, to jest punkt wyjścia wszystkich tzw. teorii krytycznych. Czy chodzi o krytyczną teorię sprawiedliwości, czy rasy, czy gender mechanizm jest taki sam: pierwszym krokiem na drodze do oświecenia musi być odnalezienie w sobie świadomości opresji.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.