"Nie taki był deal". Bartosiak o rywalizacji Chin z USA

"Nie taki był deal". Bartosiak o rywalizacji Chin z USA

Dodano: 
Jacek Bartosiak (Strategy&Future)
Jacek Bartosiak (Strategy&Future) Źródło:PAP / Albert Zawada
Chiny odnalazły się w systemie kapitalizmu światowego i chcą go przejąć – mówi Jacek Bartosiak, pytany o rywalizację Państwa Środka z USA.

Rywalizacja amerykańsko-chińska o światowy prymat była tematem rozmowy na kanale "Historia realna" Piotra Zychowicza. Dr Jacek Bartosiak, ekspert Strategy & Future ds. geopolityki i strategii polityczno-wojskowej próbował odpowiedzieć m.in. na pytanie, jakie działania powinny podjąć USA w związku z chińską ekspansją gospodarczą. Oba kraje nakładają na siebie kolejne sankcje, a stratedzy i rozmaici politycy wyrażają obawy i opinie, że niewykluczone jest starcie kinetyczne.

Bartosiak powiedział, że amerykański Kongres proceduje projekt ustawy o konieczności oddania długu, który zaciągnęły w USA jeszcze przed II Wojną Światową. Chodzi o kwotę około biliona dolarów. Analityk przypomniał swoją ocenę, że w optyce Amerykanów "wolno im więcej", ponieważ uważają, że kierują światowym kapitalizmem.

Bartosiak: Chiny ograły USA w kapitalizm

Zdaniem Bartosiaka problem w tym, że obecnie nie do końca tak jest. – Moim zdaniem Chiny są na drodze do ogrania Amerykanów. Przede wszystkim dlatego, że Amerykanie nie kontrolują głównych przepływów. Kontrolują dolara i myślę, że będzie próba odcięcia Chin od dolara w ten czy w inny sposób i wymuszenia na sojusznikach amerykańskich opowiedzenia się po stronie Amerykanów i podział świata. Bo Chińska Republika Ludowa ograła USA w kapitalizm – ocenił. Argumentował, że Chiny przestały być zależne od amerykańskich rynków i obrotu z nimi. Wprawdzie jest dalej presja technologiczna, ale w międzyczasie Państwo Środka stało się głównym światowym producentem dóbr.

Bartosiak podał szereg przykładów pokazujących, że w niektórych branżach gospodarki Chiny wielokrotnie przewyższają USA. Ogromne dysproporcje dotyczą m.in.: produkcji stali, aluminium, elektrowni węglowych i atomowych, hut, kopalni, budowy lotnisk, dróg czy przemysłu stoczniowego. – Jedna stocznia w Szanghaju produkuje więcej statków niż cały amerykański przemysł stoczniowy – powiedział, dodając, że w Ameryce nie inwestuje się wystarczająco w przemysł kapitałochłonny, co sprawia, że muszą coraz więcej sprowadzać z zagranicy, w większość zresztą z Chin. – […] Innymi słowy, Chiny się industrializują, a USA deindustrializują – mówił.

"Nie taki był deal"

Analityk przypomniał, że mechanizm amerykańskiego kapitalizmu finansowego, polegającego w uproszczeniu na tym, że Chińczycy robią, a Amerykanie – którzy wcześniej dopuścili ich do globalizacji – marketingują produkt i kontrolują marżę. – Ale Chińczycy się zbuntowali, nie zgadzają się na to. Zaczęło się, gdy Xi Jinping ogłosił projekt Pasa i Szlaku, potem "Made in China 2025", później relacje handlowe z ASEAN, z Globalnym Południem, z Rosją, z Europą, i Amerykanie tracą rynki.

– Z czasem prowadzi to do tego, że jeżeli nie produkujesz rzeczy, to musisz sprowadzać z zagranicy […] żeby to robić, musisz wydawać, jak wydajesz – a Amerykanie mają potężny deficyt – to zaczynasz się zadłużać i wystawiasz obligacje – kontynuował Bartosiak, dodając, że kapitał zewnętrzny pieniądze zarobione z odsetek coraz częściej inwestuje w aktywa w USA, co już niespecjalnie podoba się Amerykanom. – Mówiąc w uproszczeniu, nie taki był deal, że jest wyprzedaż. Właścicielami miał być kapitał finansowy, a ktoś miał robić. […] Cały ten gmach [kapitalizmu finansowego – red.] został tak skonstruowany, że był oparty o to, że Amerykanie rządzą na Oceanie Światowym. […] Jest to więc spór o złożone mechanizmy całego gmachu współzależności, które nazywamy światowym kapitalizmem. Chińczycy skutecznie wgryźli się zębami w ten system i chcą go przejąć. Nie dlatego, że mają złą wolę, tylko dlatego, że mają taką masę, produkcję, że uważają, iż się im to należy, i że zawsze tak było, a ostatnie 500 lat było anomalią, a na pewno ostatnie 200 lat – powiedział Bartosiak.

Ryzyko wojny światowej

W ocenie Bartosiaka Amerykanie nie daliby już rady odbudować swojego tradycyjnego przemysłu na tyle, by prześcignąć Chiny, ale mogliby zyskać nad konkurentem przewagę w przyszłościowych dziedzinach gospodarki, w tym na polu nowoczesnych technologii i sztucznej inteligencji.

Analityk prognozuje, że jeżeli USA będą trwały przy prymacie w obecnej formule, odetną Chińczyków od dolara i zażądają zwrotu pożyczek sprzed II WŚ, to może dojść do wojny światowej. Uważa jednak, że Chiny nie podejmą próby bezpośredniej inwazji na Tajwan, ale do eskalacji może dojść właśnie na Pacyfiku.

Czytaj też:
Chiny nałożyły sankcje na amerykańskie firmy z sektora obronności
Czytaj też:
Chiny i Rosja zacieśniają strategiczne partnerstwo. Szereg zarzutów wobec USA

Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Źródło: DoRzeczy.pl / Historia realna, YouTube
Czytaj także