Sprawa Fundacji Ex Bono. "To, że została wybrana nie wszystkim się podobało"

Sprawa Fundacji Ex Bono. "To, że została wybrana nie wszystkim się podobało"

Dodano: 
Przemoc w rodzinie
Przemoc w rodzinie Źródło:Pexels
Na realizację projektu w Opolu fundacja otrzymała dwie transze środków po 417, 5 tys. złotych, czyli w sumie niecałe 850 tys. zł. Z tej kwoty fundacja wydała 300,5 tys. zł na realizację zadań, a resztę czyli prawie 535 tys. zł zwróciła do Dysponenta Funduszu – mówi radna Opola Małgorzata Wilkos w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl.

DoRzeczy.pl: W reportażu programu “Czarno na Białym” TVN24 jest pani wymieniona jaka osoba mają coś wspólnego z fundacją Ex Bono. Jakie były pani związki z tym podmiotem?

Małgorzata Wilkos: Mój krewny miał pomysł, aby na emeryturze zrobić coś społecznie. Zapytał mnie i kilku innych osób, czy będzie mógł liczyć na naszą pomoc. Zgodziłam i nieodpłatnie w różnych sprawach pomagałam. Umowa z prezesem fundacji była taka, że na początku pomogę, także w poszukiwaniu ludzi, którzy będą pracować przy realizacji tego zadania. Samą realizacją projektu nigdy się nie zajmowałam. A później zaczęła się nagonka na fundację i z tego powodu część osób nie chciała już z fundacją współpracować, a do tego prezes fundacji zaczął mieć poważne problemy ze zdrowiem. To jednak nie zmienia faktu, że wiele czynności, w których mogłam pomóc przez te lata nie stanowiły nawet 1proc. faktycznej działalności fundacji. Większością spraw – zresztą bardzo sprawnie i zgodnie z projektem, zajmowali się koordynatorzy na poszczególne obszary i osoby merytoryczne.

Jednak media wskazały, że działała pani na rzecz fundacji, nawet “stoi pani za fundacją”. Dodatkowo, pokwitowała pani opłatę za wpis fundacji do KRS, wykonała pani przelew. Jak to wytłumaczyć?

Szczerze mówiąc nie pamiętam tego, ale zważywszy na to, że prezesem fundacji jest mój krewny, który nie mieszka w Opolu, a Sąd Rejestrowy ma swą siedzibę w Opolu, to zapewne zaniosłam do KRS dokumenty rejestrowe i wniosłam wymaganą opłatę, bo mnie o to poprosił. Nie dalej, jak kilka miesięcy temu, również zaniosłam do KRS uzupełnienie dokumentów rejestrowym spółki mojego znajomego, bo musiał wyjechać, a mijał wymagany termin. To jest zwykła czynność.

Jak pani wytłumaczy fakt wygrania przez Ex Bono konkursu, skoro fundacja nie miała za sobą żadnego doświadczenia?

Nie całkiem żadnego, bo fundacja zrealizowała miejski projekt w Opolu, który miał za zadanie pokazać młodym ludziom negatywne skutki prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu lub zażyciu narkotyków.

Projekt za małe pieniądze, bo 5 tys. złotych.

Wielkość projektu nie ma tutaj znaczenia. Projekt został zrealizowany i rozliczony. Natomiast przystępując do konkursu na realizację zadania pomocy pokrzywdzonym przestępstwem, fundacja zgromadziła kadrę wykształconą i doświadczoną w realizacji tego typu zadań. Za realizację projektu w Opolu odpowiadał koordynator posiadający wieloletnie doświadczenie w realizacji projektów finansowanych ze środków zewnętrznych, zgromadzony został zasób prawników, psychologów, osób z doświadczeniem w pracy w pomocy społecznej. Ta kadra miała realizować zadanie i była do tego przygotowana. Została również wysoko oceniona przez komisję konkursową. Gdyby zawsze patrzeć tylko na doświadczenie podmiotu ubiegającego się o zadania realizowane ze środków zewnętrznych, to nowe podmioty nie miałyby racji bytu, nie byłoby po co ich tworzyć, bo nigdy żadnego projektu nie mogłyby realizować.

W takim razie proszę opowiedzieć trochę o tym, jak fundacja działała. Czym zajmowała się w Opolu?

Fundacja realizowała projekt zgodnie z zapisami konkursu na realizację tego zadania. Uruchomiony został Ośrodek Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem w Opolu, otwarty przez 6 dni w tygodniu oraz 11 lokalnych punktów pomocy. Zatrudnione zostały osoby pierwszego kontaktu, prawnicy, psychologowie, terapeuci. Fundacja podjęła się realizacji wszystkich form wsparcia, choć nie było to obowiązkowe i większość podmiotów, które realizowały te projekty w skali kraju udzielało tylko wybranych form pomocy. Na etapie zakończenia projektu fundacja zatrudniała, bądź współpracowała z ponad 50 osobami. Ale to, co jest najważniejsze to, że w tak krótkim czasie od końca lutego do końca czerwca 2019 roku fundacja objęła wsparciem ponad 150 osób pokrzywdzonych przestępstwem, dla których często była to jedyna pomoc, jaką mogli otrzymać.

Czy fundacja komuś pomogła? Co dobrego zrobiła?

Fundacja udzieliła wsparcia ponad 150 osobom, choć realizowała zadanie tylko przez cztery miesiące. W projekcie zakładano, aby objąć pomocą 300 osób rocznie, ale na pewno beneficjentów pomocy byłoby znacznie więcej. Liczba osób, którym udzielono pomocy z miesiąca na miesiąc rosła. W tym czasie udzielono 150 godzin porad prawnych, prawie 100 godzin porad psychologicznych dla osób pokrzywdzonych przestępstwem lub świadków przestępstw, przekazano im pomoc w postaci bonów żywnościowych i towarowych za prawie 10 tys. zł, udzielono dopłat do zobowiązań czynszowych oraz innych form wsparcia. W ramach prowadzonego dyżuru telefonicznego dla osób pokrzywdzonych przestępstwem odbieranych było średnio 10 połączeń dziennie.

Czy fundacja w Opolu miała łatwe działanie, czy ktoś utrudniał jej pracę, rzucał kłody pod nogi?

Fundacja była nowym podmiotem i to, że została wybrana do realizacji zadania nie wszystkim się podobało, szczególnie tym, którzy robili to wcześniej. Były też inne organizacje, które chciały zadanie realizować i kiedy tak się nie stało, starły się bardzo popsuć opinię fundacji w środowisku, przysyłały nieprzychylnych funduszowi sprawiedliwości dziennikarzy, w efekcie czego w opinii publicznej pojawiały się niekorzystne dla fundacji, nierzetelne artykuły.

W ramach konkursu miało zostać otworzonych 11 punktów wsparcia. Czy to się udało?

Tak. Uruchomiony został Ośrodek Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem Opolu oraz 11 lokalnych punktów pomocy, po jednym w każdym powiecie. Zgodnie z zapisami umowy na realizację zadania Ośrodek był otwarty 6 dni w tygodniu, a lokalne punkty pełniły dyżury raz w tygodniu. We wszystkich tych miejscach udzielane były porady prawne, psychologiczne oraz inne formy wsparcie.

Zarzuty NIK dotyczą również wydatków, które nie były niezbędne do realizacji umowy lub zostały poniesione niezgodnie z postanowieniami umowy. Jak pani to wytłumaczy?

Wydatki poniesione niezgodnie z postanowieniami umowy dotyczyły dopłat do pobytu dziecka w niepublicznym żłobku. Zgodnie z umową można było refundować tylko pobyt w żłobku publicznym. Osoby realizujące projekt nie doczytały tego zapisu. Mówimy o kwocie 3 razy 400 zł, które w związku z tym, że nie mogły zostać pokryte z dotacji, zostały pokryte z środków fundacji. Po tym, jak Dysponent Funduszu zwrócił na to uwagę, nie refundowano już pobytu w niepublicznych placówkach. Jeżeli chodzi o wydatki, które zdaniem NIK nie były niezbędne do realizacji umowy, to takich wydatków nie było – wszystkie wydatki były zgodne z katalogiem wydatków zawartym w umowie i akceptowane przez Dysponenta Funduszu.

Fundacja miała zdaniem mediów “zostawić podopiecznych na lodzie”. Nagle zamknięto punkty wsparcia, ludzie zostali bez psychologa, a ci którzy mieli obiecane zapłacenie rachunków, nie otrzymali ani grosza. Dlaczego?

Dlatego, że Dysponent Funduszu wypowiedział umowę na realizację zadania i fundacja z dniem wypowiedzenia umowy nie mogła już tych zadań realizować. Fundacja nie zostawiła nikogo na lodzie, po prostu nie mogła już kontynuować tej działalności. Poza tym pomoc była świadczona przez całą Sieć Pomocy Pokrzywdzonym i nie podlegała rejonizacji, a więc wszyscy, którzy chcieli, aby świadczona im pomoc była kontynuowana, mogli z niej skorzystać w innych ośrodkach. Wielu pokrzywdzonych zostało objętych wsparciem przez prowadzony przez fundację ośrodek w Tychach.

Dlaczego w pani ocenie po kontroli Ministerstwa Sprawiedliwości, zdecydowano o zamknięciu projektu?

Ministerstwo wskazało różne uchybienia w realizacji zadania, jednak w mojej opinii nie były one na tyle poważne, aby zamknąć projekt. We wszystkich projektach realizowanych ze środków zewnętrznych prowadzone są kontrole, to jest normalne i te kontrole mają wskazać błędy w realizacji, po to aby projekty były realizowane poprawnie, zgodnie z umową na dofinansowanie. W tym przypadku kontrola zakończyła się wypowiedzeniem umowy mimo, że wskazane błędy dotyczyły złego oznakowania punktów pomocy, nie przesłania materiałów promocyjnych do akceptacji, czy zamkniętych lokalnych punktów pomocy, do których kontrola pojechała w dniu, w których one nie pracowały i dlatego były zamknięte. Przypuszczam, że był jakiś inny podmiot, któremu zależało na tym, aby móc to zadanie realizować, aby je po prostu przejąć.

Ile dokładnie fundacja otrzymała pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości, ile wydała, a ile musiała zwrócić?

Na realizację projektu w Opolu fundacja otrzymała dwie transze środków po 417, 5 tysięcy złotych czyli w sumie niecałe 850 tys. zł. Z tej kwoty fundacja wydała 300,5 tys. zł na realizację zadań, a resztę czyli prawie 535 tys. zł zwróciła do Dysponenta Funduszu.

Czytaj też:
Dokumenty znalezione u Ziobry. Jest kolejny wątek w sprawie
Czytaj też:
Sawicki nie krył zdziwienia słowami Tuska: Nie do końca uczciwe

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także