Jacek Siewiera skomentował sprawę sędziego Tomasza Szmydta, który zbiegł na Białoruś i powtarzając propagandowe tezy kolportowane przez Mińsk i Kreml, zaczął oskarżać Polskę o prześladowanie.
– Polska dobrze poradziła sobie z fizycznymi atakami na infrastrukturę, w tym wychwytując siatki szpiegowskie. Natomiast fatalnie radzimy sobie z nawigowaniem w wojnie kognitywnej. Daliśmy się rozgrywać politycznie z migrantami na barierze z Białorusią, dziś dajemy się rozgrywać w sprawie pana Szmydta. Wyraźnie widać po aktywności Szmydta, że podejmuje on działalność o charakterze politycznym w służbie propagandy rosyjskiej. Ten wariant w polskiej debacie jest głęboko niedoceniany. Skupia się ona na tym, kto zawinił lub jakie informacje przekazano obcym służbom. Z pewnością rozważany jest wariant przygotowania takiej osoby do pełnienia funkcji pseudoopozycjonisty. Za tą aktywnością stoją dziś rosyjskie służby a wycelowana jest w administrację państwa – reprezentowaną zarówno przez prezydenta, jak i rząd – wskazał szef BBN w stacji RMF FM.
Jacek Siewiera ocenił, że jest to "szokujący skandal, o skali nieporównywalnej do dotychczasowej". – To jeszcze nie jest największy skandal. Myślę, że jeszcze wiele przed nami – zaznaczył.
"Stoją za nim służby rosyjskie"
– Na pewno Szmydt pracował z białoruskimi służbami specjalnymi i nie mam żadnych wątpliwości, że w pewnym momencie do gry weszły służby Federacji Rosyjskiej – dodał gość rozgłośni. Jako przykład podał rozmowę sędziego u czołowego propagandysty Rosji – Władimira Sołowiowa. – To pokazuje, że za nim stoją służby rosyjskie, a narracja jest wycelowana w aparat państwa, jakim dysponuje rząd i zwierzchnik sił zbrojnych – podkreślił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Czytaj też:
"Powinni się go bać". Była żona Szmydta zabrała głosCzytaj też:
Premier spotka się z szefami służb. Chodzi o wpływy Rosji i Białorusi