Skandal na granicy. Kosiniak-Kamysz ujawnił nowe szczegóły

Skandal na granicy. Kosiniak-Kamysz ujawnił nowe szczegóły

Dodano: 
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej
Władysław Kosiniak-Kamysz, minister obrony narodowej Źródło: MON
– To jest zawsze naczelna zasada. Wszyscy żołnierze, nie tylko na granicy są zobowiązani do przestrzegania prawa i robią to dobrze – podkreślił szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz

Podczas konferencji prasowej szef MON i wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że "sprawa bezpieczeństwa jest sprawą najważniejszą". – Żołnierze na granicy wykonują misję w imieniu państwa polskiego. Jesteśmy zawsze z żołnierzami i funkcjonariuszami. Jesteśmy z tymi, którzy podejmują działania na granicy – mówił.

Szef MON zaznaczył, że żołnierze zostali zatrzymani, ale nigdy nie zostali aresztowani. – To też chcę zaznaczyć, bo to się pojawia w materiałach prasowych. Nie doszło do aresztowania, nie było wniosku o areszt ze strony prokuratury, która wyda dziś oświadczenie. Prokuratura jest zobowiązana do przeprowadzenia rzetelnie tego postępowania – mówił.

Nowe informacje

Szef MON zdradził, że o zdarzeniu na granicy został poinformowany w marcu przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Kosiniak-Kamysz dodał, że to dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o "skierowaniu materiału, który otrzymał od Straży Granicznej do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu sprawy do pionu wojskowego prokuratury".

Wicepremier dodał, że na początku kwietnia działania śledczych dotyczyły trzech żołnierzy, a następnie dwóch. – Jest prowadzone dochodzenie w sprawie przekroczenia uprawnień na wniosek dowódcy WZZ Podlasie – kontynuował. – Jeśli ktokolwiek z dowódców analizuje i ma jakieś wątpliwości, to jest zobowiązany do podjęcia działań. I tak się stało w tym wypadku – podkreślił.

"Nadgorliwa żandarmeria"

– Od razu po tym zdarzeniu dowódca 1. Warszawskiej Brygady Pancernej gen. Artur Kozłowski udał się na miejsce, do swoich żołnierzy, z prawnikiem i psychologiem. Przez cały czas informowani są żołnierze, którzy są zawieszeni, o możliwej dostępności prawnika, o pomocy dla nich – mówił Kosiniak-Kamysz.

– Po tym zdarzeniu gen. Kozłowski wydał kolejne rozkazy dotyczące użycia broni, bo żołnierze przy granicy mogą używać broni. Te przepisy są jasno określone, choć moim zdaniem wymagają one zmiany – dodał.

– Jeśli chodzi o samo zatrzymanie, to jest już decyzja stricte Żandarmerii Wojskowej. Oni sami podejmują decyzje o sposobach. Nie jestem i nie są informowani o tym inni przedstawiciele, ani prokurator generalny, ani ministrowie – mówił dalej szef MON.

Jak ocenił, żandarmeria wykazała się "nadgorliwością". – Wyjaśni to komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej. Jeśli ktokolwiek przekroczył uprawnienia, to zostanie ukarany – stwierdził.

Bulwersująca sprawa

Żandarmeria Wojskowa aresztowała żołnierzy, którzy użyli broni wobec uzbrojonej w niebezpieczne narzędzia grupy imigrantów na granicy polsko-białoruskiej. Do incydentu doszło na przełomie marca i kwietnia tego roku w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne. Zatrzymani żołnierze, którzy przebywają już na wolności, są oskarżeni o "przekroczenie uprawnień" i "narażenie życia oraz zdrowia innych osób". Decyzją prokuratora zostali również zawieszeni w czynnościach służbowych i oddani pod dozór przełożonego wojskowego. Koledzy z jednostki aresztowanych żołnierzy zorganizowali zrzutkę na prawników.

"Zatrzymanie żołnierzy oddających strzały alarmowe w kierunku atakujących migrantów jest nie do przyjęcia. Działania Żandarmerii Wojskowej wobec zatrzymanych zostaną bezwzględnie wyjaśnione. Żołnierze stojący na straży bezpieczeństwa państwa muszą być pewni, że procedury prawne ich chronią. Będę zawsze stał po stronie honoru polskich żołnierzy" – napisał na platformie X wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Czytaj też:
Tusk: Postępowanie wobec żołnierzy budzi niepokój i gniew
Czytaj też:
Bodnar wezwał prok. Janeczka. "Pilne spotkanie"

Źródło: DoRzeczy.pl / WP.pl
Czytaj także