W ostatnim czasie pojawiały się pomysły, by umożliwić rozwód u notariusza. Teraz ministerstwo sprawiedliwości, któremu przewodzi Adam Bodnar idzie o krok dalej. Resort pracuje nad projektem, który da możliwość rozwodu nie tylko u notariusza, ale też... u kierownika urzędu stanu cywilnego.
Destrukcyjny plan ekipy Bodnara dla rodzin
Były minister sprawiedliwości Marcin Romanowski zaznacza, że "nie jest to właściwy kierunek". – Małżeństwo to szczególna instytucja społeczna, która nie powinna być traktowana jako zwykła umowa z możliwością jednostronnego wypowiedzenia tak po prostu – tłumaczy polityk. Zwraca uwagę, że taki pomysł godzi w dobro dzieci, które "najwięcej traci na rozwodzie rodziców".
– My proponowaliśmy inny kierunek – aby właśnie tam, gdzie są dzieci, gdzie ten spór jest najbardziej długotrwały i najbardziej zagrażający dobru dziecka, umożliwić rozwodzącym się małżonkom skorzystanie z bezpłatnych mediacji. To w rzeczywistości odciążyłoby sądy, jeśli część tych spraw w ogóle nie skończyłaby się rozwodem (obecnie tak jest w ok. 10 proc. spraw). – przypomniał poseł Marcin Romanowski.
Zdaniem posła Bartłomieja Wróblewskiego pomysł ten godzi w konstytucyjną zasadę ochrony rodziny i w konsekwencji doprawdzi do poważnych skutków w społeczeństwie. – Jest to rozwiązanie konstytucyjnie wątpliwe i o trudnych do oceny skutkach społecznych. Tak jakby Ministerstwu Sprawiedliwości zależało na maksymalnym zbanalizowaniu instytucji małżeństwa. Ten projekt ma taki sam cel co ustawa o związkach partnerskich – chodzi o przeprowadzenie rewolucji kulturowej w Polsce, możliwe osłabienie tradycyjnej rodziny – tłumaczy konstytucjonalista.
Rozwody notarialne miałyby dotyczyć spraw niespornych, czyli takich, w których małżonkowie chcą rozwieść się za porozumieniem stron. "To destrukcyjny plan ekipy Bodnara dla rodzin" – ocenia Zenon Baranowski na łamach "Naszego Dziennika". Redaktor wskazuje, że jest to kolejny etap rewolucji kulturowej, która przetacza się przez Polskę.
Brak odniesienia do wartości
Konsultor Rady ds. Rodziny KEP prof. Mieczysław Guzewicz w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" zwraca uwagę, że tzw. rozwody ekspresowe to przykład rozwiązań prawnych "mających na celu po prostu zniszczenie rodziny, małżeństwa, wartości, rodzicielstwa, Kościoła". – Nie ma już odniesienia do wartości, do dóbr społecznych, istotnych dla społeczeństwa. Zamiast tego jako cel główny postawione jest niszczenie małżeństwa i rodziny – podkreśla prof. Guzewicz.
Konsultor wskazuje na jeszcze jedną rzecz: rozwody ekpresowe przedstawiane są jako pewne ułatwienie i rozwiązanie sprawy skłóconych małżonków, tymczasem tak naprawdę mają one jedynie osłabić społeczeństwo.
Podobne zdanie wyraża teolog prof. Krzysztof Bielawny. – Jako mieszkańcy Europy jesteśmy coraz słabsi, z mniejszą liczbą dzieci, a przychodzą młodzi, którzy w sposób ewolucyjny przejmą zaraz Europę. To są muzułmanie. To jest pewna powtórka historii z północnej Afryki z VIII wieku. Tam też chrześcijanie podzielili się, popadli w herezję. Przyszli muzułmanie. Dzisiaj mamy odstępstwo od chrześcijaństwa. Wyzbywamy się wiary w Pana Boga. Jesteśmy pokłóceni. Przyszła cywilizacja śmierci, która nas zabija – wskazuje teolog.
Czytaj też:
Żony dla księży, koniec spowiadania dzieci. Pomysły ks. WierzbickiegoCzytaj też:
"Zapraszamy za darmo". Znany ksiądz otwiera klubokawiarnię