– Podjąłem decyzję o odwołaniu Waldemara Sługockiego (KO) z funkcji wiceministra rozwoju i technologii – poinformował Tusk we wtorek podczas konferencji po posiedzeniu rządu. To realizacja zapowiedzi polityka, złożonej tuż po przegranym głosowaniu nad projektem zakładającym depenalizację aborcji.
Szef rządu zapowiedział, że zapewne Lewica, przy poparciu posłanek KO, znów złoży projekt ws. depenalizacji. – Większości dla niego jednak nie będzie – ocenił Tusk. – Zwolennicy liberalizacji prawa do aborcji stanowią dziś w mniejszość w Sejmie – podkreślił premier.
Zapewnił, że "codziennie wracał do tematu", ale jednocześnie przyznał, że prawdopodobnie kolejne głosowanie ws. aborcji znów będzie "przegrane".
Posłowie odrzucili projekt nowelizacji Kodeksu karnego zakładający depenalizację i dekryminalizację aborcji. Za przyjęciem projektu Lewicy opowiedziało się 215 posłów, przeciwko było 218, a dwóch wstrzymało się od głosu.
Projektu, mimo partyjnej dyscypliny, nie poparł Roman Giertych. Poseł KO znajdował się na sali plenarnej, jednak nie wziął udziału w głosowaniu. Premier Donald Tusk poinformował, że Giertych zostaje zawieszony w klubie poselskim Koalicji Obywatelskiej oraz pozbawiony funkcji wiceprzewodniczącego.
Inny poseł Krzysztof Grabczuk, który również nie uczestniczył w głosowaniu, przebywa w szpitalu i jego nieobecność została uznana za usprawiedliwioną. Trzeci poseł, wiceminister rozwoju i technologii Krzysztof Sługocki, podobnie jak Giertych został zawieszony. Donald Tusk zapowiedział jego dymisję z resortu.
Sługocki przebywał w USA
Sługocki nie miał możliwość zagłosować, ponieważ przebywał wtedy z wizytą w USA – w ramach obowiązków wiceministra rozwoju, o czym miał jednak nie poinformować władz klubu KO. – Dzisiaj dowiaduję się, że miało miejsce głosowanie niezwykle ważne. Wielokrotnie wypowiadałem się w przestrzeni publicznej o tym, jak ważny jest dla mnie ten temat. Moje poglądy w tej sprawie są oczywiste, głosowałbym zgodnie z klubem – zapewnił w Polsat News, odnosząc się do głosowania nad zmianami dotyczącymi aborcji.
Polityk prowadził w USA rozmowy z NASA i Planet Labs. Podkreślił, że właśnie te wizyty były przyczyną jego nieobecności na głosowaniu, w konsekwencji której został zawieszony w klubie KO. – O tym, że zostałem ukarany, dowiedziałem się od dziennikarzy. Przed 6 rano obudziłem się, żeby wejść do łazienki i przygotować się do dnia, kiedy odebrałem telefon od dziennikarza. Od niego dowiedziałem się o tej sytuacji i o nałożonej sankcji – wyjaśnił, podkreślając różnicę czasu między Polską a USA. – Było to dla mnie gigantycznym zaskoczeniem – dodał.
Czytaj też:
Hołownia o szefie PSL: Nie zaczynajcie z tygrysemCzytaj też:
Wokół tej sprawy narasta spór w koalicji. "W tym Sejmie nie ma większości dla tych rozwiązań"