Minister pojechała rządową limuzyną do apteki? Tak się tłumaczy

Minister pojechała rządową limuzyną do apteki? Tak się tłumaczy

Dodano: 
Minister ds. równości Katarzyna Kotula
Minister ds. równości Katarzyna Kotula Źródło: PAP / Rafał Guz
Katarzyna Kotula, minister ds. równości, pojechała do apteki służbową limuzyną – twierdzi "Super Express". Są wyjaśnienia polityk Lewicy.

Minister ds. równości Katarzyna Kotula została dostrzeżona przez fotoreportera "Super Expressu" w aptece, pod którą czekała na nią służbowa limuzyna. Apteka znajduje się na warszawskim Powiślu.

Jak napisał "SE", polityk Lewicy "kupiła zestaw leków, które pomogą jej wygrać z chorobą". – Pomimo upalnej choroby wirusy szaleją. Podobno jest dużo zachorowań na covid i na anginę, a mnie właśnie dopadła angina. Pewnie gdzieś coś zimnego wypiłam, np. kawę mrożoną i się załatwiłam. Jestem na L4 i muszę przyjmować antybiotyk – powiedziała Kotula, cytowana przez "Super Express". – Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieję i będę mogła wrócić do obowiązków. W sobotę chcę uczestniczyć w uroczystościach na Westerplatte i wziąć udział w wyjazdowym posiedzeniu rządu, a nie chcę nikogo z ministrów zarazić – dodała.

Kotula: Nie pojechałam limuzyną do apteki

"Choć służbowa limuzyna odbiera ją spod domu, to w przeciwieństwie do wielu polityków, którzy z podobnych udogodnień korzystają, ona nie czeka, aż kierowca przybiegnie i otworzy jej drzwi. Ba! Radzi sobie z tym sama. W końcu funkcja, którą pełni zobowiązuje, by traktować rządowego kierowcę po partnersku a nie jak służącego" – ironizował "SE".

Doniesienia gazety wywołały oburzenie w mediach społecznościowych. "Tłumaczy się jak każdy polityk. »Bo mogę«" – skomentowała na platformie X blogerka "Kataryna".

Do wpisu odniosła się sama Katarzyna Kotula. "Nie, nie pojechałam limuzyną do apteki. Apteka jest w miejscu gdzie mieszkam, a zakupy robiłam przed wyjazdem do pracy. Dzień przed pójściem na L4" – napisała.

twitter

Afera z wiceministrem sprawiedliwości

W ubiegłym tygodniu Wirtualna Polska ujawniła, że Bartłomiej Ciążyński korzystał ze służbowego auta podczas urlopu w Słowenii. Wiceminister sprawiedliwości zapłacił za paliwo z państwowych pieniędzy. Początkowo polityk Nowej Lewicy twierdził, że nie złamał prawa i mógł korzystać z samochodu oraz karty paliwowej w celach prywatnych. Ostatecznie jednak zrezygnował ze stanowiska wiceministra, a swoje zachowanie tłumaczył "brakiem doświadczenia w korzystaniu ze służbowych samochodów".

Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu prowadzi postępowanie sprawdzające w sprawie byłego już wiceministra sprawiedliwości. Chodzi o przekroczenie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej na szkodę interesu publicznego.

Jak się okazało, Ciążyński posiadał samochód służbowy oraz kartę paliwową, bowiem od maja był zatrudniony w państwowym instytucie naukowym – Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii. Ciążyński złożył rezygnację z funkcji zastępcy dyrektora ds. komercjalizacji w PORT. Na polecenie ministra nauki Dariusza Wieczorka wszczęto audyt wykorzystania transportu służbowego oraz służbowych kart płatniczych w instytutach Sieci Badawczej Łukasiewicz.

Czytaj też:
Afera z wiceministrem. Policja w siedzibie instytucji naukowej

Opracował: Dawid Sieńkowski
Źródło: Super Express / X
Czytaj także