Ciche dni na linii Tusk – Scholz
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Ciche dni na linii Tusk – Scholz

Dodano: 
Premier Donad Tusk (P) oraz kanclerz Niemiec Olaf Scholz (L)
Premier Donad Tusk (P) oraz kanclerz Niemiec Olaf Scholz (L) Źródło: PAP / Marcin Obara
„Polska i Niemcy oddzielnie upamiętniają 85. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej” – ta informacja przebiła się na czołówki niemieckich gazet. Jak napisała „Sueddeutsche Zeitung”, przedstawiciele niemieckiego rządu nie zostali zaproszeni na polskie uroczystości w 85. rocznicę napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę 1 września 1939 r., a inni reprezentanci władz RFN odwołali swój udział, jak aktualna przewodnicząca Bundesratu Manuela Schwesig. Dziennik zauważa, że pięć lat temu na uroczystościach w Polsce byli prezydent Frank-Walter Steinmeier i kanclerz Angela Merkel, tymczasem w roku obecnym Niemcy reprezentował jedynie pełnomocnik niemieckiego MSZ do spraw współpracy z Polską Dietmar Nietan.

Rzucająca się w oczy absencja przywódców RFN to oznaka ochłodzenia na linii Warszawa – Berlin. Ma ono miejsce zaledwie dziewięć miesięcy po tym, jak niemieccy publicyści ogłaszali, że po odejściu ekipy PiS pragmatyk Donald Tusk odbuduje dawną harmonię polsko-niemiecką. Dziś te same gazety, a często i ci sami publicyści ze zdumieniem odkrywają, że relacje wcale tak bardzo się nie poprawiły. Tygodnik „Der Spiegel” pisze wprost, że rząd Niemiec i niemieckie służby specjalne są wściekłe na Warszawę: „Nie zapomną Polakom nieuczciwej gry – usłyszeliśmy w niemieckich służbach bezpieczeństwa”. Faktem jest, że dwa razy w ciągu miesiąca dwaj czołowi politycy ekipy Platformy bardzo ostro ripostowali teksty ukazujące się w różnych niemieckich gazetach, które sprawiały wrażenie, jakby były pisane na życzenie polityków z najwyższego poziomu niemieckiej polityki. „Der Spiegel” pierwszy raz zaznajomił niemieckich czytelników z poziomem irytacji wysokich niemieckich urzędników pod koniec lipca. Poinformował wówczas, że władze w Warszawie zlekceważyły europejski nakaz aresztowania ukraińskiego nurka, który podejrzewany jest przez Niemców o wysadzenie rurociągu Nord Stream 2 we wrześniu 2022 r. Polska prokuratura miała w czerwcu obiecywać Berlinowi, że zajmie się sprawą bez zwłoki, ale tak się nie stało. Niemiecka strona – jak opisuje „Der Spiegel” – jest zdania, że Polacy nie chcieli współpracować, choć niemieccy partnerzy mieli im to przypominać w czasie konsultacji międzynarodowych 2 lipca. 7 lipca poszukiwany przez Niemców Wołodymyr S. przekroczył granicę Polski z Ukrainą. Na łamach tygodnika podano, że sprawa mocno zirytowała Berlin.

Pretensje te zwerbalizował w połowie sierpnia były szef niemieckiego wywiadu BND August Hanning. W wywiadzie dla dziennika „Die Welt” oznajmił, że akcja wysadzenia rurociągu na Bałtyku odbywała się przy ścisłej współpracy Polski i Ukrainy. Hanning podkreślał: „Takie decyzje podejmuje się na najwyższym poziomie politycznym i w tym przypadku sądzę, że było porozumienie między prezydentem Zełenskim i prezydentem Dudą” – mówił Hanning. Każdy, kto zna świat służb specjalnych, wie, że ich byli szefowie zazwyczaj nie zabierają głosu, jeśli nie otrzymują impulsu z wyższego szczebla. Co ciekawe, Donald Tusk zareagował na wynurzenia Augusta Hanninga ulubioną przez siebie formułą komunikatu na platformie X. Brzmiała ona bardzo ostro: „Do wszystkich inicjatorów i mocodawców Nord Stream 1 i 2.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także