Czy warto świętować?

Czy warto świętować?

Dodano: 
Stara i nowa Msza
Stara i nowa Msza 
Żyjemy w czasach rewolucji, a reformy wprowadzone na Soborze Watykańskim II lub stanowiące konsekwencje tego soboru są jednym z jej przejawów. Mszał Pawła VI był promulgowany w roku 1969.

Kilka lat temu Kościół obchodził więc pięćdziesięciolecie nowej Mszy. Fakt ten nie pozostał niezauważony również w środowisku Bractwa Kapłańskiego Św. Piusa X, niezmiennie dochowującego wierności staremu rytowi, i z tej okazji grupa francuskich księży tradycjonalistów przygotowała zbiór artykułów poświęconych Mszy trydenckiej oraz reformie liturgicznej papieża Pawła – całość nosi tytuł: Les 50 ans de la nouvelle messe. Teksty opublikowane online zostały niedawno wydane w tłumaczeniu na j. polski, w formie książkowej: Półwiecze nowej Mszy (Andegavenum, Kraków, 2023).

Nie jest to zbiór niepowiązanych ze sobą artykułów, wręcz przeciwnie, tworzą one spójną całość, ukazując najpierw historię mszału rzymskiego, jego powstawanie, naturalny rozwój, ubogacanie, porządkowanie, itd., następnie historię ruchu odnowy liturgicznej w XIX i na początku XX wieku (dzieło o. Prospera Guérangera, o. Emanuela, o. Gaspara Lefebvre’a, a przede wszystkim św. Piusa X). Przedstawiciele tego ruchu kierowali się miłością do Kościoła i dochowywali wierności jego tradycji, wręcz strzegli tradycji, cechowała ich wiara i bojaźń Boża. Następnie książka omawia dewiacje ruchu liturgicznego, który przerodził się w duszpasterski ruch liturgiczny. Jego głównym celem było uproszczenie i przerobienie liturgii oraz zastąpienie języka świętego – łaciny – językami narodowymi. Duch nowinkarstwa liturgicznego ma długie korzenie, sięga wieku XIX i jest ściśle związany z narodzinami i rozwojem modernizmu – niegdyś był on określany jako antyliturgiczna herezja, a dzisiaj nikt już w ten sposób go nie postrzega, bowiem obecnie stanowi on normę. Pomysły na wprowadzenie języków narodowych do liturgii dawały mocno o sobie znać już w XIX wieku.

O. Prosper Guéranger, nie przypuszczając, że kiedykolwiek do tego dojdzie w Kościele katolickim, tak oto pisał w tamtym czasie: „Musimy przyznać, iż wypowiedzenie wojny językowi świętemu było mistrzowskim posunięciem protestantyzmu; gdyby udało mu się ten język zniszczyć, jego triumf byłby dzisiaj jeszcze większy. W takiej sytuacji Liturgia byłaby jak pohańbiona dziewica, wystawiona na widok publiczny, i utraciłaby cały swój święty charakter, a lud szybko by stwierdził, że nie warto przerywać codziennych zajęć czy pozbawiać się różnych przyjemności po to tylko, żeby pójść posłuchać księdza, który mówi tak, jak się mówi na ulicy”. Kościół w Polsce został w miarę bezpiecznie przeprowadzony przez posoborową reformę/rewolucję liturgiczną dzięki roztropności sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, natomiast skutki, które na zachodzie Europy zrodziło pojawienie się Novus Ordo Missae, są naprawdę opłakane. I można powtórzyć to ewangeliczne pytanie, czy Syn Boży zastanie wiarę, kiedy powróci. Bo w gruncie rzeczy nowa Msza, zwłaszcza w skrajnie modernistycznych postaciach, może prowadzić do zobojętnienia na święte tajemnice i w konsekwencji do utraty wiary. Kard. Wyszyńskiego już od dawna nie ma pośród nas i sposób odprawiania Mszy w Polsce, od czasu jego śmierci, bardzo się zmienił i zmienia się nieustannie.

W powyżej przytoczonym cytacie była mowa o triumfie protestantyzmu. Ostatnia, najważniejsza części Półwiecza nowej Mszy porusza właśnie m.in. kwestię protestanckiego charakteru nowego rytu, co niekoniecznie świadczy o dobrej woli jego autorów. Wielką rolę w przeprowadzeniu rewolucji liturgicznej odegrali liturgiści francuscy, ale nie prześcignęli oni Niemców. Rzeczywiście „Ren wpadł do Tybru”. Warto zapoznać się z tą książką, bo przecież tylko prawda nas wyzwoli i „tylko prawda jest interesująca”.

Wydawnictwo Andegavenum opublikowało również inną pozycję o tej tematyce: Stara i Nowa Msza. Status prawny „ordo missae”, autorstwa Georga Maya – w tłumaczeniu na j. polski. Jest to studium powstania soborowej konstytucji o liturgii: Sacrosanctum Concilium, zatwierdzonej 4 grudnia 1963 r. przez Pawła VI, uwzględniające ponadto specyfikę nowych obrzędów; ukazuje ono również dogmatyczne i duszpasterskie owoce reformy liturgicznej. Na zachodzie Europy kościoły od dawna świecą pustkami, a czy pustoszejące w Polsce wyższe seminaria duchowne nie są zapowiedzią tego samego?

Niedawno miała miejsce pięćdziesiąta rocznica wprowadzenia nowej Mszy, ale czy warto z tego powodu świętować?

Piotr Tylus

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także