Skandaliczna książka dla dzieci z instruktażem profanacji Eucharystii!

Skandaliczna książka dla dzieci z instruktażem profanacji Eucharystii!

Dodano: 
Adoracja Najświętszego Sakramentu – zdjęcie ilustracyjne
Adoracja Najświętszego Sakramentu – zdjęcie ilustracyjne Źródło: pxhere.com / Creative Commons
Książka wydana kilka lat temu, mimo wielu protestów polskich rodziców, nadal jest dostępna w sprzedaży.

Kilka lat temu książka pt. "Mała Nina", autorstwa niemieckiej pisarki Sophie Scherrer, pojawiła się w polskich księgarniach. Książka dla dzieci, niby zabawna, przypominająca nieco historię kultowego francuskiego "Mikołajka", jednak w swojej treści zawiera wiele kontrowersji.

Dzieci czytają o profanacji Eucharystii

Mimo wielu protestów, książka nadal jest w sprzedaży. Po jej wydniu, dziesiątki tysięcy osób w Polsce podpisywały petycję o wycofaniu jej ze sprzedaży. Bajka dla dzieci zawiera m.in. instrukcję profanacji Eucharystii. W jednym z rozdziałów pt. "Gdzie jest Bóg" Nina opisuje co robi, po przyjęciu Pana Jezusa w komunii św.

"Włożymy ją sobie do buzi – będziemy musiały to zrobić, bo ksiądz będzie patrzył – jednak wcale jej nie zjemy, tylko ostrożnie zaniesiemy ją w ustach na nasze miejsce, a potem wyplujemy. I będziemy miały Jezusa w hostii. Wystarczy owinąć ją przezroczystą folią, a powstanie zakładka do książki albo piękny talizman. – Dzięki temu zawsze będziemy miały Jezusa przy sobie – powiedziałam. Byłam bardzo szczęśliwa. Jeżeli będziemy miały jakieś życzenie, potrzemy folię i życzenie się spełni" – czytamy w książce dla dzieci.

"Boga nie da się mieć tak, jak się ma świnkę morską"

Bohaterką książki jest 8-letnia Nina, której rodzice się rozwiedli. Mieszka z mamą i bardzo chciałaby mieć coś, czym mogłaby się opiekować. Jednak mama nie zgadza się na zwierzątko. Nina postanawia więc zdobyć konsekrowaną Hostię, żeby ją zabrać do domu i mieć dla siebie. Postanawia przyjąć w kościele Komunię świętą, a zaraz potem wypluć ją, dyskretnie zapakować do kieszeni i wynieść. Jednak w pewnym momencie Hostia wtedy nieszczęśliwie upada na posadzkę a Nina szybko przykrywa ją butem:

"– Gdzie jest hostia? – zapytała szeptem Luiza (koleżanka Niny – przyp. red.).

– Pod moim butem – odparłam cicho i nagle obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Bałam się stąpać, bo przy każdym kroku Ciało Chrystusa stawało się coraz bardziej płaskie”.

Potem Nina zdejmuje but, "żeby zobaczyć, co zostało z Baranka Bożego", a na końcu Nina opowiada: "zawinęłyśmy pozostałość hostii w chusteczkę higieniczną i wyrzuciłyśmy do kosza na śmieci, który stał na placu zabaw". Nina dochodzi do wniosku, że widocznie Boga nie da się mieć tak jak się ma świnkę morską, tylko najwyżej tak, jak ma się słońce czy księżyc na niebie.

Czytaj też:
Profanacji ciąg dalszy... Złamał krzyż i rzucił go pod nadjeżdżający pojazd
Czytaj też:
Ekumeniczna Msza przy piwie? Stanowcze "nie" czeskich biskupów
2


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: wPolityce.pl
Czytaj także