Kościół żyje dzięki Eucharystii – napisał św. Jan Paweł II w encyklice „Ecclesia de Eucharistia”. Miał rację. Jeżeli katolik traktuje Eucharystię poważnie, to musi postrzegać ją w kategoriach największego cudu. To przecież sam Stwórca świata ukryty pod postacią chleba, ofiarowany na ołtarzu podczas każdej Mszy Świętej dla naszego zbawienia. Sobór Trydencki naucza, że wierni oddają Najświętszemu Sakramentowi kult, który należy się prawdziwemu Bogu. Stąd klękanie do Komunii Świętej, stąd adoracja Eucharystii. Niestety, od kilkudziesięciu lat cześć dla tego cudu systematycznie spada. Zanika rozumienie prawdy, że w sakramencie rzeczywiście obecny jest Chrystus, zanika więc nabożna cześć.
Kościół tymczasem naprawdę „żyje z Eucharystii”. Uczniowie Jezusa gromadzili się na jej celebracji od samego początku. „Sine dominico non possumus” (Bez niedzieli [żyć] nie możemy) – takie poruszające słowa zapisano w aktach męczenników z początku IV stulecia. Chrześcijanie byli gotowi złożyć ofiarę z własnego życia, byle tylko przystąpić do Komunii Świętej. Kościół zawsze pieczołowicie dbał o poprawne rozumienie Eucharystii.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
