Sprawa dotyczyła wpisu, jaki przewodnicząca Ogólnopolskiego Strajku Kobiet zamieściła 15 października 2019 r. na portalu społecznościowym Twitter (obecnie X). Lempart określiła tam członków Ordo Iuris „fundamentalistami finansowanymi przez Kreml”. Instytut domagał się od kobiety przeprosin oraz zadośćuczynienia.
– Wypowiedz w sposób oczywisty naruszyła dobra osobiste Instytutu. Jej celem było podważenie dobrego imienia i wiarygodności Ordo Iuris poprzez rozpowszechnianie fałszywych i zniesławiających twierdzeń dotyczących sposobu finansowania fundacji. To właśnie powszechne poczucie lewicowych aktywistów o braku jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowo umniejsza rolę debaty publicznej i sprowadza dyskurs społeczny do agresji i emocji – mówiła adw. Magdalena Prządka-Leszczyńska, pełnomocnik Instytutu w postępowaniu przeciwko Marcie Lempart.
Zaskakująca decyzja sądu
1 lipca tego roku zapadł wyrok w sprawie. Sąd oddalił powództwo instytutu wskazując, że Marta Lempart nie ma odpowiednich zasobów, aby odpowiadać za swoje kłamstwa.
"Jednocześnie, w ocenie sądu, obciążenie Lempart odpowiedzialnością cywilnoprawną za tak emocjonalny wpis, pomimo tego braku dowodów na poparcie jej twierdzenia o źródle finansowania Instytutu ordo Iuris, byłoby nadużyciem z uwagi na fakt, że Ordo Iuris to «instytucja publiczna, której działania publiczne niosą za sobą szeroki rozgłos medialny, a te działania również obejmują inicjatywę legislacyjną», zaś Marta Lempart to jedynie aktywistka społeczna, która nie posiada takich zasobów jak Instytut, a zatem w kolizji dóbr osobistych Instytutu z wolnością słowa, prymat należy przyznać aktywistce" – czytamy na stronie OI.
Instytut przypomniał, że w trakcie procesu z ust głównego świadka pozwanej Klementyny Suchanow padło stwierdzenie, że nie istnieje żaden dowód potwierdzający przepływ środków finansowych z Rosji na rzecz Instytutu Ordo Iuris. Wyrok nie jest prawomocny. Ordo Iuris zapowiedziało apelację.
Czytaj też:
Zamieszki przed Sądem Najwyższym. Na miejscu zjawiła się Marta Lempart
