Władysław Bartoszewski jest Honorowym Obywatelem Wrocławia, dlatego w 100-lecie odzyskania niepodległości część samorządowców ze stolicy Dolnego Śląska postanowiła go uhonorować. Przeciwko inicjatywie była część radnych PiS.
– Władysław Bartoszewski ma bardzo ładny życiorys, tylko ile w nim jest prawdy? Pan Bartoszewski był człowiekiem charakteryzującym się dużą pychą, megalomanią. Często przypisywał sobie rzeczy, których nie zrobił – mówił w trakcie wystąpienia Tomasz Małek. – Przestań. To jest wstyd po prostu – przerywali mu inni radni, a część z nich ostentacyjnie wyszła z sali.
Małek stwierdził również, że dla Żegoty Bartoszewski "nie był nikim ważnym” i "mimo że wszystko wiedział, nie mówił choćby o pani Sendlerowej”. – To jest wstyd, że człowiek, który jest zasłużony, potrafił się zachowywać nie najlepiej. Bardzo lubił nazywać się profesorem, ale tym profesorem nie był. Nie był też doktorem, a nawet magistrem – powiedział radny PiS. Małek na końcu przypomniał też, że w jednej ze swoich wypowiedzi Bartoszewski nazwał wyborców PiS bydłem.
"Jestem zdruzgotany"
– Jestem zdruzgotany tym, co usłyszałem od kolegi radnego Małka. Oczernianie człowieka wybitnego dla historii Polski, jest moim zdaniem karygodne. Jestem przerażony tym, co pan powiedział. Nie pozwolę na to, by szastać jego imieniem – mówił Dominik Kłosowski, wrocławski radny SLD.
Kłosowski przypomniał też, że Bartoszewski był żołnierzem Armii Krajowej, uczestnikiem powstania warszawskiego, więźniem Auschwitz, a później ministrem spraw zagranicznych.
Ostatecznie radni zdecydowali, że Władysław Bartoszewski zostanie patronem ronda przy Stadionie Wrocław (u zbiegu ulic Pilczyckiej, Królewieckiej i Drzymały).