W maju tego roku Sąd Rejonowy w Poznaniu uznał Joannę Jaśkowiak winną popełnienia wykroczenia i wymierzył 1000 zł grzywny. Kobieta odwołała się od wyroku i dziś została uniewinniona przez Sąd Okręgowy.
Uzasadniający wyrok sędzia Sławomir Jęksa przyznał, że słowa żony prezydenta Poznania były wulgarne, ale "z pewnością nie była to zbrodnia na wielką skalę". W jego ocenie, słowa te zostały błędnie zinterpretowane przez Sąd Rejonowy, gdyż pominięty został kontekst polityczny.
– Obwiniona użyła słów wulgarnych, które były słyszane przez dzieci, co jest oczywistym złem. Ale znacznie większym złem jest to, co dzieje się w Polsce. Mamy ciąg naruszeń konstytucji w związku z ograniczaniem wolności zgromadzeń, przejmowaniem instytucji konstytucyjnych, czyli Trybunału Konstytucyjnego, Krajowej Rady Sądownictwa, w chwili obecnej Sądu Najwyższego, naruszaniem zasady trójpodziału władzy i odmową publikowania orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego – mówił sędzia.
Chodzi o wystąpieniu z 8 marca tego roku, kiedy w całej Polsce protestowały kobiety. Żona prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka zabrała wtedy głos podczas manifestacji w swoim mieście i wygłosiła przemówienie. – Chcę powiedzieć: "nie" pewnym rzeczom. Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia i tymi uczuciami chciałabym się dzisiaj przede wszystkim z kobietami podzielić. (…) Ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno, małe cenzuralne: wk**w. Jestem wk**wiona – oświadczyła, na co tłum zareagował oklaskami.
Czytaj też:
Żona prezydenta Poznania przeklinała na wiecu. Jest wyrok sądu