Chodzi o wystąpieniu z 8 marca tego roku, kiedy w całej Polsce protestowały kobiety. Żona prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka zabrała wtedy głos podczas manifestacji w swoim mieście i wygłosiła przemówienie.
– Chcę powiedzieć: "nie" pewnym rzeczom. Od czasu gdy panuje nam dobra zmiana, budzą się we mnie różne uczucia i tymi uczuciami chciałabym się dzisiaj przede wszystkim z kobietami podzielić. (…) Ostatecznie brakuje mi słów i chyba tylko jedno, małe cenzuralne: wk**w. Jestem wk**wiona – oświadczyła, na co tłum zareagował oklaskami.
– Wyroku się spodziewałam. Nic więcej nie chciałabym w tej chwili mówić. Myślę, że przyjdzie czas na komentarz w momencie, gdy wyrok będzie prawomocny – powiedziała Joanna Jaśkowiak w rozmowie z TVN24. W środę poznański sąd zdecydował, że żona prezydenta Poznania ma zapłacić 1 tys. zł grzywny za publiczne użycie wulgarnych słów.
Jaśkowiak oświadczyła, że będzie się odwoływać. – Wysokość wymierzonej kary jest wtórna. Chodzi o sam fakt ukarania, także co do zasady nie zgadzam się z tym, że jestem winna. Myślę, że w tym kraju i w tych czasach są większe hańby dla prawników – oceniła.