Ta tragedia rozegrała się 12 października. 46-letni kierowca zawodowy podczas podróży trasą S3, postanowił zrobić przerwę na MOP-ie Racula. Wszedł do pobliskiego lasu, aby poszukać grzybów. Wtedy zaatakowały go trzy duże psy w typie owczarka belgijskiego. Zwierzęta wydostały się z terenu sąsiedniej strzelnicy. Zaatakowany 46-latek trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze z co najmniej 53 ranami szarpanymi i gryzionymi. Po kilku dniach zmarł.
Sprawa od początku budzi ogromne kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że według okolicznych mieszkańców, psy od dawna siały postrach, ale ich właściciel, były policjant, nic nie robił sobie ze skarg i próśb. Jednocześnie stróże prawa mieli w niewystarczający sposób reagować na wnioski mieszkańców, aby zrobić porządek.
Psy, które zagryzły mężczyznę nie zostaną uśmiercone. Wiadomo, gdzie trafią
Co teraz stanie się z agresywnymi psami? Wiadomo, że – przynajmniej na razie – nie zostaną uśpione. Jak informuje "Gazeta Lubuska", zwierzęta przebywają obecnie w specjalnym domu tymczasowym gdzie mają przejść nawet trzymiesięczną obserwacją behawiorystyczną. Jak czytamy, celem badań będzie ustalenie ich stanu fizycznego i psychicznego. Wątpliwości śledczych mają budzić warunki, w jakich były trzymane.
O dalszy los psów zapytana została rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz. – Wiem, że być może dla rodziny pokrzywdzonego to pewnie jest ciężkie. Te psy były wychowywane przez kogoś, w jakichś warunkach się wychowywały. To nie jest sprawa, która ma wskazać winę psów bądź nie. To, czy będą ewentualne przesłanki z ustawy o ochronie zwierząt, w związku z tym, że przejawiają one agresywne zachowania, to nie będzie należało do rozstrzygnięcia przez prokuraturę – mówiła podczas czwartkowej inferencji prasowej.
"Sprawcą jest właściciel"
Antonowicz zastrzegła, że nie chciałaby się wypowiadać na temat zwierząt. Podkreśliła, że sprawcą jest tutaj właściciel i "to on był odpowiedzialny za te zwierzęta, żeby je w sposób prawidłowy wychowywać tak, aby nie zachowywały się agresywnie". – Był odpowiedzialny za to, żeby w je w sposób prawidłowy zabezpieczyć tym bardziej, że miał wiedzę o ich agresywnych zachowaniach – wskazała.
Przypomnijmy, że psy należą do właściciela strzelnicy w Zielonej Górze, byłego policjanta.
Czytaj też:
Pogrzeb 46-latka zagryzionego przez psy. "Bardzo uczynny człowiek"
Czytaj też:
Psy śmiertelnie pogryzły 46-latka. Zarzuty dla właściciela
Czytaj też:
Psy zagryzły śmiertelnie grzybiarza. "Właściciel to były policjant"
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
