Pogrzeb 46-latka zagryzionego przez psy. "Bardzo uczynny człowiek"

Pogrzeb 46-latka zagryzionego przez psy. "Bardzo uczynny człowiek"

Dodano: 
Pies, owczarek belgijski
Pies, owczarek belgijski Źródło: PAP / Krzysztof Świderski
W Puławach odbył się pogrzeb 46-letniego mężczyzny, który w niedzielę 12 października został śmiertelnie pogryziony przez psy. Żałobnicy nie kryli smutku.

Mężczyzna z Puław był kierowcą zawodowym. W niedzielę 12 października, podczas podróży trasą S3, postanowił zrobić przerwę na MOP-ie Racula. Wszedł do pobliskiego lasu, aby poszukać grzybów. Wtedy zaatakowały go trzy duże psy w typie owczarka belgijskiego. Zwierzęta wydostały się z terenu sąsiedniej strzelnicy.

Zaatakowany 46-latek trafił do Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze z co najmniej 53 ranami szarpanymi i gryzionymi. Po kilku dniach zmarł. Sprawa budzi ogromne kontrowersje. Okoliczni mieszkańcy mówią, że psy od dawna siały postrach, ale ich właściciel, były policjant, nic nie robił sobie ze skarg i próśb. Jednocześnie stróże prawa mieli w niewystarczający sposób reagować na wnioski mieszkańców, aby zrobić porządek.

Bliscy zmarłego mają wielki żal. Tragedii można było uniknąć?

Uczestnicy pogrzebu zagryzionego kierowcy nie kryli rozgoryczenia. – To, co podawały media o policjancie jest bulwersujące. Dlaczego nikt wcześniej nie zajął się tymi psami? Ja tego nie rozumiem, Marcin zginął przez czyjeś zaniedbania i "wpływy" – ocenił w rozmowie z Wirtualną Polską Karol, znajomy z młodzieńczych lat Marcina.

– Dla mnie właściciel psów powinien odpowiedzieć za śmierć Marcina oraz śmierć tych trzech psów, które zostaną pewnie uśpione. Ja rzadko komentuję publicznie takie sprawy, ale teraz nie mogę milczeć. Tylko i wyłącznie zachowanie i ego właściciela psów doprowadziło do tej tragedii – stwierdził z kolei Arkadiusz, przyjaciel 46-latka. – To nie powinno się wydarzyć. Z Marcinem znaliśmy się około 30-lat. To był mój serdeczny przyjaciel, wiózł mnie na porodówkę. Bardzo uczynny człowiek, całe życie jeździł na ciężarówkach, ale chciał pomagać innym. Prawdziwy patriota. To był też bardzo silny chłopak, ale nikt nie dałby sobie rady z takimi psami – dodał.

– Jest w nas niesamowity żal, że musiało dojść do tragedii, żeby ktoś zajął się tymi psami, strzelnicą i tym byłym policjantem. Mamy nadzieję, że jego cierpienie i cierpienie rodziny nie pójdzie na marne. Marcin to był wyjątkowy facet. Ciepły, życzliwy, miał dla każdego otwarte serce. Angażował się społecznie jak tylko mógł. Po tej ilości ludzi na pogrzebie świadczy, kim był – podsumowali Piotr i Marzena.

Czytaj też:
Tragedia w Kołobrzegu. Nie żyje 1,5-roczne dziecko


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: Wirtualna Polska
Czytaj także