Projekt DSA w Sejmie. Konfederacja ostrzega: Cenzura metodą salami

Projekt DSA w Sejmie. Konfederacja ostrzega: Cenzura metodą salami

Dodano: 
Poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo
Poseł Konfederacji Bartłomiej Pejo Źródło: PAP / Leszek Szymański
Poseł Bartłomiej Pejo wniósł w imieniu Konfederacji o odrzucenie rządowej nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną wdrażającej DSA.

Przedmiotem prac Sejmu na bieżącym posiedzeniu jest m.in. rządowy projekt nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną autorstwa Ministerstwa Cyfryzacji kierowanego przez Krzysztofa Gawkowskiego z Lewicy.

Nowelizacja ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną

Resort chce wdrożyć w Polsce regulacje unijnego aktu o usługach cyfrowych (DSA), dotyczącego m.in. blokowania tzw. nielegalnych treści w internecie. Projekt ma szeroki zakres przedmiotowy i został już nieco złagodzony względem pierwotnej wersji, ale nadal przewiduje bardzo niebezpieczne regulacje. Część rozwiązań nie budzi wątpliwości, jednak przeciwnicy DSA wskazują, że są tam zaszyte przepisy, które w praktyce wprowadzą możliwość stosowania cenzury politycznej poprzez zablokowanie treści, które mogą być niewygodne dla rządu albo nie spodobają się rozmaitym aktywistom czy NGO-som. Bez wyroku sądu urząd (UKE, KRRiT) będzie mógł zablokować nie tylko daną treść, ale również dowolny portal internetowy czy kanał na YouTube bądź innej platformie video. Wnioskować o to będą mogły "zaufane podmioty sygnalizujące", które zgodnie z projektem mają otrzymywać z podatków pieniądze.

Poseł ostrzega: Cenzura metodą salami

Pejo podkreślił, że oskarżanie przeciwników tych przepisów o to, że nie zależy im na bezpieczeństwie dzieci w internecie, czy przyzwolenie na rosyjską dezinformację, jest absurdalne. Przypomniał, że Konfederacja i inni przeciwnicy nowelizacji nie zgadzają się, aby decyzje urzędników były bezpośrednim narzędziem oddziaływania politycznego na to, co jest publikowane w internecie.

– Nie wątpię, że na początku urzędnicy będą się pilnować, żeby nie podejmować kontrowersyjnych decyzji, ale kluczem do zrozumienia intencji autorów ustawy jest zrozumienie metody salami – powolnego przyzwyczajania nas do mechanizmów, które w przyszłości można wykorzystać na bardzo różne sposoby – powiedział, dodając, że stopniowo będzie wprowadzana cenzura.

Pejo: Konfederacja w obronie wolności słowa

Pejo zwrócił uwagę, że w państwach zachodnich, które wdrażają tego typu przepisy, wolność słowa przecież nie ma się dziś zbyt dobrze. Wskazał też, że cenzura może objąć m.in. niewygodnych publicystów i dziennikarzy. – Karanie ich za „dezinformację” to niestety nie science fiction tylko nasza przyszłość, jeżeli nie powstrzymamy ludzi, którzy wierzą, że wolność słowa trzeba ograniczyć dla tzw. naszego dobra – powiedział.

Parlamentarzysta dodał, że ustawa oznacza też kolejne uderzenie w przedsiębiorców, bo nakłada kolejne obowiązki również dla małego i średniego biznesu. – Trzeba powiedzieć jasno – dość prób cenzurowania naszych myśli, kneblowania naszych ust, Konfederacja zawsze będzie stała w obronie wolności słowa – podkreślił Pejo. Poseł złożył poprawki i wniósł o odrzucenie przepisów przygotowanych przez rząd.

Czytaj też:
"Czysta kalka z komuny". PiS punktuje w Sejmie rządowy projekt o blokowaniu treści


Kup akcje Do Rzeczy S.A.
Odbierz roczną subskrypcję gratis!
Szczegóły: platforma.dminc.pl


Opracował: Grzegorz Grzymowicz
Czytaj także