Komitet Obrony Demokracji stworzy własne media, gruchnęła wieść. Trochę dziwna, bo przecież „Gazeta Wyborcza” to już od dawna biuletyn KOD, wypełniony po części jego odezwami programowymi, a po części instrukcjami, gdzie w którym mieście o której zbiórka na protest, jakie przynieść transparenty i co skandować. Tok FM, TVN 24, Newsweek i Fakt, Polityka, Radio Zet, Pudelek, Na Temat – długo by wyliczać media nagłośniające i wspierające każdy pomysł KOD, zawsze przedstawiające sprawy z ich punktu widzenia i do upadłego powtarzające, że ćwierć miliona albo że profesor Stępień.
Małe tego panu Kijowskiemu? Naprawdę sądzi, że jak sobie założy medium formalnie, bezpośrednio mu podlegające, to ono będzie bardziej kodomickie, niż wyżej wymienione? Brakuje mu tego poczucia mocy, jaki daje politykom świadomość, że może zadzwonić do redaktora i powiedzieć mu – wiecie rozumiecie, jest tak a tak?
Jak by nie patrzył – czarna niewdzięczność.
No, ale jak tak, to tak. Będą media KOD-u, na razie portal, który ma się przekształcić w internetowe radio. Jako współpracownik audycji „W tyle wizji”, która jak tlenu potrzebuje wszelkiego rodzaju kuriozów i oszołomstwa, bardzo się z tego cieszę i wiele sobie obiecuję. Nie tak, żeby w mediach wymienionych wyżej brakowało materiału do kpin – ot, choćby te opowieści Julii Pitery, jak to sondaże, w których jej partia tak ostatnio dołuje, nic nie znaczą, bo respondenci wskazują PiS tylko ze strachu, wiedząc, kto się wychyli, to mu pisowcy zabiorą 500+ albo wyrzucą z pracy. Albo opowieści jej partyjnego kolegi Rostowskiego, że Kaczyński jest gorszy od komunistów, czy copiątkowe dysputy radiowego politbiura u Żakowskiego w Tok FM, nie mówiąc już o każdej kolejnej wypowiedzi Radosława „Świra” Sikorskiego, Róży Thun i wielu innych. Ale po portalu KOD-u można się spodziewać znacznego zagregowania politycznego LOL-kontentu i wszelkiego rodzaju opowieści o tym, jak PiS nocą przestawia telewizyjne dekodery z TVN na TVP, jak inwigiluje, śledzi i czai się za każdym krzakiem, i jak Macierewicz skrytobójczo usuwa oficerów Kontrwywiadu, jednocześnie organizując z ONR i grup rekonstrukcyjnych prywatne bojówki pod pozorem Obrony Terytorialnej.
Od razu przychodzą mi do głowy różne rubryki, które w nowym portalu byłyby na miejscu. Poza, oczywiście, rozbudowanym działem zbrodni PiS, sugerowałby na przykład taką rubrykę „czytelnicy życzą” – drugiego tupolewa, pękania opon i innych rodzajów nagłej śmierci. Widziałbym też rubrykę „jak nas będą prześladować”, wypełnianą mrocznymi fantazjami o lochach i podziemiach, łańcuchach, torturach i szarpaniu rozpalonymi kleszczami przez napakowanych, krótko ostrzyżonych wszechpolaków – może nawet ogłosić jakiś konkurs? Niejaka pani Oberc byłaby świetna do jury. No i nie zapominajmy o humorze. Przecież ogólna radosność, życzliwość i uśmiech, walka z okupantem humorem i satyrą, to najusilniej deklarowana cecha wzorcowego kodomity. A że to humor jest lekki jak ołów, ostry jak samochodowy zderzak i finezyjny jak konstrukcja cepa, to tylko tym skuteczniejszą broń z niego czyni. Już się nie mogę doczekać tych satyrycznych rysunków Sawki czy telemontaży Fedorowicza, wyszydzających niski wzrost Kaczyńskiego i podobieństwo jego nazwiska do słowa „kaczka”, tych przeróbek przemówień prezydenta i premier z podłożonymi słowami „uuu, jesteśmy marionetkami prezesa, uuu, niszczymy demokrację, bo nam tak kazał”. A jak do tego jeszcze dojdzie telewizja, że, panie tego, to PiS nią steruje, to jaja będą, że ło Jezu po prostu.
Proszę nie odbierać tego jako drwin – ja naprawdę dość uważnie przeglądałem grupę dyskusyjną KOD na fejsie i to, co powyżej, wynika z obserwowanych duchowych potrzeb ludzi znajdujących się w jej kręgu oddziaływania. A, żeby nie tylko duch, ale i ciała miały z KOD-u pożytek, to oczywiście jeszcze dział kulinarny. Andrzej Miszk: jak głodować trzydzieści dni gdy przyjdą goście a lodówka pusta i nie schudnąć ani kilograma. Zastanawiałbym się też nad prostymi poradami życiowymi, można by na przykład byłą panią Kijowską namówić na porady, jak ogarnąć się wychowując samotnie dzieci, kiedy były mąż nieudacznik nie płaci alimentów, bo sam jest na utrzymaniu nowej partnerki i bawi się w bronienie demokracji… Ale może to zbyt grubo.
Dobrze, nie będę wyręczał pani Jethon, gdyż to ona, jak słyszę, ma być szefową KOD-omickiego portalu i radia. Kto jeszcze? Rad bym jak najprędzej poznać nazwiska, by wiedzieć, którzy to dziennikarze są prawdziwie niezależni i bezstronni. Bo przecież pani Jethon, jak czytam, zawsze taka była, i wtedy, gdy obejmowała państwowe radio jako komisarz polityczny „Samoobrony”, i wtedy, gdy urządzała Bronisławowi Komorowskiego sławny jubel z czekoladowym „możełem”, a już najlepszym dowodem jej niezależności jest fakt, że przecież została odwołana z tej funkcji przez PiS.
Co prawda, nie została – złożyła wymówienie zaraz po przegranych przez PO-PSL wyborach i zostało ono przyjęte jeszcze przez stary, PO-PSL-owski zarząd, co jeśli dobrze liczę wyszło jej korzystniej finansowo, no ale nie ma to znaczenia, skoro męczeństwo redaktor Jethon jest takim samym żelaznym punktem kodomickiej mitologii, jak wspomniane wyżej ćwierć miliona na największej manifestacji po 1989, profesura magistra Stępnia, czy – sięgając samego rdzenia mitu – dogmat że Bolek nie był Bolkiem a jego prezydentura stanowiła wzorzec przestrzegania demokratycznych standardów.
W każdym razie, teraz się okazuje, że najwyższą formą bezstronności jest praca w portalu nie tylko de facto, ale nawet formalnie założonym i kontrolowanym przez organizację polityczną, która ma ambicję wchłonąć istniejące partie polityczne i jako ich synteza poprowadzić ludzi tzw. ancien regime do odzyskania władzy. Wiadomo – dziennikarze dzielą się na „prawicowych” i tych bezstronnych, którzy twardo stoją po stronie broniącego swych przywilejów establishmentu III RP i cokolwiek powie czy zrobi PiS, zawsze będą na nie, a cokolwiek przedstawiciele owego establishmentu – zawsze pochwalą. Chyba, że medialna centrala da hasło, na przykład tego rodzaju, że wyjmujemy spod ochrony Petru, bo wykazał się gotowością kompromisu z Kaczyńskim (ale szybko się naprostował, więc znowu jest nasz) albo żeby napierdzielać PO, bo się uchyla od jedynie słusznej koalicji.
Nie bójcie się więc zatrudnić w nowym projekcie, bezstronni koledzy i koleżanki, ofiary pisowskich prześladowań i czystek – niechże idzie złoto do złota i czekolada do czekolady. Zasięg może się wprawdzie okazać równie mizerny, jak wspomnianej grupy KOD na fejsie – ale pieniądz gwarantowany, a w końcu nic tak nie sprzyja bezstronności, jak bezpieczeństwo materialne i świadomość, komu się je zawdzięcza.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.