Mistrzostwa to doskonała okazja do zarobku dla Unii Europejskich Związków Piłkarskich (UEFA). Według prognozy Euro 2016 powinno przynieść 2 mld euro przychodów, czyli niemal o 40 proc. więcej niż Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie (1,38 mld euro) i o ponad 100 proc. więcej niż przychody z rozgrywek w Portugalii (Euro 2004). Do wzrostu zysku przyczyniła się zmiana systemu rozgrywek. Cztery lata temu grało 16 drużyn. Tymczasem we Francji pierwszy raz w historii piłkarskich mistrzostw Europy wystąpiły aż 24 reprezentacje.
Czego jak czego, ale pieniędzy w futbolu od lat przybywa. I chociaż szczęścia ponoć nie dają, to pozwalają kupić najlepszych zawodników, a ci już wiedzą, jak rozbudzić emocje zarówno wśród kibiców, jak i inwestorów oraz sponsorów. Prawdziwe piłkarskie zakupy to oczywiście sport dla wyjątkowo zamożnych. Według portalu TransferMarkt.com sam tylko Cristiano Ronaldo wart jest 110 mln euro, czyli równowartość 489,5 mln zł. A to i tak po przecenie, bo w październiku 2014 r. ten płaczliwy portugalski napastnik wyceniany był aż na 120 mln euro. Za takie pieniądze można by kupić prywatną wyspę i własny odrzutowiec, a i tak na koncie zostałoby nam jeszcze 60 mln euro. (...)