Przypadek ten dowodzi kilku spraw. Po pierwsze, obowiązującą wykładnią II wojny światowej jest polska współodpowiedzialność za Holokaust, w tym nawet współsprawstwo, które najplastyczniej zademonstrowano w sprawie Jedwabnego. Po drugie, winą obarcza się „polski antysemityzm”, który jest nieracjonalny. Należy bezwzględnie go potępić. Najlepszą i bodaj jedyną formą dopuszczalnego potępienia jest taki sposób, że bez kwestionowania przyjmuje się obowiązującą na świecie narrację o Jedwabnem (i Kielcach etc.), jak opisano powyżej. Zaznaczmy, że o ile nie będziemy na kolanach afirmować obowiązującej narracji, to nie ma znaczenia fakt, że przyznajemy otwarcie i żałujemy, iż antyżydowskość istniała i była wielce rozprzestrzeniona w ówczesnej Polsce. Szczególnie nasze wyrazy żalu za to wszystko nie zostaną zaakceptowane, gdy zastrzegamy przy tym, że jak najbardziej realne uprzedzenia antyżydowskie nie przekładały się, dzięki Bogu, w większości przypadków na przemoc.
Po trzecie, w związku z powyższym nie odbywa się żadna debata naukowa, a strony nie cieszą się przywilejem parytetu wykładania swych racji. Po czwarte, ma miejsce kaznodziejstwo o zbrodni, które jest w istocie szantażem moralnym stygmatyzującym jakiekolwiek alternatywne spojrzenie na zjawisko będące obiektem sakralizacji zamiast dociekań naukowych. (...)
fot. Jacques Lahitte