Rośnie liczba osób, od których słyszę, jak bardzo dziś żałują, że dały się namówić i zamieniając piec na węgiel na piec na gaz, wyrzuciły piec węglowy, bezrefleksyjnie pozbyły się go, zamiast zostawić jako rezerwowy – tak „na wszelki wypadek”, „na czarną godzinę”, czyli na takie czasy jak obecne.
I teraz drżą ze strachu w oczekiwaniu na kolejne rachunki za ogrzewanie domu i wody. Rzecz jasna, dziś istnieje, przynajmniej teoretycznie, nieco więcej sposobów na ucieczkę od energetycznej drożyzny niż tylko zamontowanie pieca na węgiel. Można sobie zainstalować np. pompę ciepła albo wspierać się ogrzewaniem elektrycznym zasilanym przez własną instalację fotowoltaiczną (co w zimie nie jest, niestety – z oczywistych powodów, takie proste), lecz po pierwsze – to są „wynalazki” właściwie wyłącznie dla ludzi, którzy mają własny dom, a po drugie – „wynalazki” niezwykle kosztowne na etapie zakupu i montażu.
Źródło: DoRzeczy.pl