Mijają prawie 2 miesiące, odkąd Koleje Ukraińskie zablokowały przewozy tranzytowe przez terytorium Ukrainy. Towary transportowane tamtejszymi szlakami pochodziły głównie z Chin, Korei Płd., Rosji i Kazachstanu. Początkowo decyzję tę tłumaczono problemami technicznymi.
– Przy negocjacjach, które prowadzone były przez spółkę PKP S.A. i prezesa Krzysztofa Mamińskiego z prezesem Kolei Ukraińskich, okazało się, że problemów technicznych już nie ma, natomiast są kwestie polityczne, które wymagają dalszych konsultacji – mówił na antenie Radia Maryja Zbigniew Tracichleb, prezes zarządu spółki PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa z siedzibą w Zamościu
Do rozmów doszło 3 tygodnie temu. – Natomiast blokada tranzytowa dalej funkcjonuje. Jesteśmy w kolejnym miesiącu bez przewozu ładunków, głównie przewozu kombinowanego, kontenerów. Zostały zerwane wszelkie łańcuchy dostaw, czego doświadczają firmy w Polsce i Europie – wskazał Zbigniew Tracichleb.
– To decyzja niezrozumiała. Tym bardziej, że początkowe problemy techniczne, o których mówiły Koleje Ukraińskie, nie dotknęły innych państw w takiej skali i w takim stopniu – zwrócił uwagę prezes PKP LHS. Gość Radia Maryja podkreślał, że sytuacja ta jest szczególnie dotkliwa dla Polski oraz innych państw UE. Towary ze Wschodu są "clone" w pierwszym państwie Unii Europejskiej, do której trafia ładunek.
Dotychczas współpraca układała się wzorowo
– Bardzo długo pracowaliśmy nad uruchomieniem korytarzy transportowych w ramach Nowego Jedwabnego Szlaku. Mówiliśmy partnerom, głównie z Chin, że deklarujemy drożność korytarza przez Ukrainę i trzeba przyznać, że już wtedy wątpili oni w pełną drożność, co niestety okazało się faktem – zaznaczył prezes zarządu spółki PKP Linia Hutnicza Szerokotorowa.
– Warto podkreślić jeszcze, że długotrwała współpraca z Kolejami Ukraińskimi (ona sięga już 20 lat funkcjonowania spółki LHS w Zamościu) układała się w sposób wzorcowy. Tym bardziej, że wszystkie te lata były kończone znacznymi zyskami netto w spółce, co powodowało możliwość pobierania dywidendy przez właściciela PKP S.A., ale też – co warto podkreślić – utrzymanie ok. 1300 pracowników z bardzo dobrymi zarobkami jak na obszar Lubelszczyzny oraz przychodami podatkowymi, gdzie byliśmy płatnikiem zysku netto. Myślę, że w związku z powyższym te kwestie powodują, iż zaniepokojenie pracowników, właściciela i rządu polskiego jest tym większe – zwrócił uwagę Zbigniew Tracichleb.
Czytaj też:
Konfederacja sprzeciwiła się uchwale dotyczącej Ukrainy