Od nieudanej ofensywy Ukrainy na Zaporożu w lecie 2023 r. front przesuwa się pod naporem Rosjan. Nie są to postępy porównywalne do tempa ofensyw z okresu drugiej wojny światowej, ale Kijów powoli traci kolejne tereny – głównie w Donbasie. Towarzyszą temu liczne dezercje. "The Economist" podał, że wynoszą one 28 proc. ogółu żołnierzy, co jedynie pogłębia trudną sytuację armii ukraińskiej. Koncentrowane do zimowej ofensywy oddziały rosyjskie zapewne chciałyby nie tylko zdobyć resztę Donbasu, lecz także zagarnąć drugi okręg przemysłowy Ukrainy: Krzywy Róg-Zaporoże oraz Dniepropietrowsk, docierając do Dniepru i czyniąc z tej rzeki w przyszłości naturalną granicę między Rosją a Ukrainą. Żeby zapobiec tak katastrofalnemu rozwojowi sytuacji, Kijów planuje przeprowadzenie kontrofensywy na wiosnę 2025 r., która miałaby zniwelować potencjalne rosyjskie sukcesy. W najbliższym czasie nad Dniepr mają trafić ok. tysiąca jednostek ciężkiego sprzętu (czołgi, transportery opancerzone, zestawy artyleryjskie), miliony sztuk amunicji różnorodnego kalibru oraz kilkadziesiąt samolotów F-16 i kilkanaście Mirage 2000 ze wszystkich państw zachodnich, a nie tylko Stanów Zjednoczonych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.