Media: Miał być przełom, są kontrowersje. Polska firma nie odpowiada na pytania dziennikarzy

Media: Miał być przełom, są kontrowersje. Polska firma nie odpowiada na pytania dziennikarzy

Dodano: 
fot. zdjęcie ilustracyjne
fot. zdjęcie ilustracyjne Źródło: TVP
Mnożą się kontrowersje wokół wrocławskiej spółki Saule Technologies. Firma przygotowuje się do wejścia na giełdę, jednak, co dziwne, nie chce udzielić odpowiedzi na pytania dziennikarzy.

Sprawę opisuje tygodnik "Wprost". Dziennikarze chcieli dowiedzieć się od przedstawicieli firmy, jak działa ich najnowszy produkt: PESL, czyli perowskitowe elektroniczne etykiety cenowe. Jak dotąd nie uzyskali jednak odpowiedzi, a wokół spółki zaczynają narastać kontrowersje.

Przełomowy produkt?

Saule od lat próbuje skomercjalizować zastosowanie perowskitów. To grupa minerałów, którą jeszcze w XIX wieku odkrył w górach Ural Lew Perowski, rosyjski badacz i minister za cara Mikołaja I.

Perowskity mają zastosowanie m.in. jako lamele, które produkują prąd. Funkcjonują w podobny sposób jak panele słoneczne, ale mogą produkować prąd zarówno ze światła naturalnego jak i sztucznego.

Saule zaprezentowało do tej pory dwa zastosowania perowskitów. Pierwszy to lamele, które produkują prąd. Drugie to zaprezentowane w listopadzie ubiegłego roku perowskitowe elektroniczne etykiety cenowe. W skrócie PESL.

Zamiast papierowych etykiet z cenami, w sklepach można zastosować PESL. To oszczędność czasu i dbałość o środowisko. Dzięki zastosowaniu PESL można za jednym kliknięciem natychmiast zmienić ceny wszystkich produktów w sklepie. Etykiety mogłyby również przyczynić się do zapobiegania marnowaniu żywności. Produkty z krótkim terminem przydatności do spożycia można wtedy szybko i łatwo przecenić.

"Dawid Zieliński, członek rady nadzorczej Saule, twierdził z kolei, że nowy produkt jest przełomem w branży, że PESL stawia polską spółkę w gronie światowych liderów. Po konferencji prasowej wrocławskiej firmy media wpadły w euforię, rozpisując się o rewolucji, kroku milowym, przełomowym produkcie i kolejnym genialnym wynalazku z Polski" – pisze "Wprost"

Kontrowersje

Jak jednak przekonują eksperci, PESL to żadna rewolucja, bowiem podobne rozwiązania z powodzeniem są stosowane od lat. Kolejną kwestią jest cena. Uśredniając, za jedną etykietę elektroniczną trzeba zapłacić 7 euro, czyli ok. 32 zł. W skali całego sklepu są to ogromne kwoty.

Kolejną przewagą PESL ma być zasilanie przez ogniwo perowskitowe. Zdaniem przedstawicieli firmy ma to dać przewagę nad producentami elektronicznych etykiet, których źródłem zasilania jest zwykła bateria. Jednak tutaj pojawia się wiele znaków zapytania.

Chodzi o rozmiar etykiet PESL. Są one większe od tych papierowych, co może powodować, że na półkach zmieści się mniej towarów. Zaś w kwestii zasilania, obecne etykiety elektroniczne zasilane przez baterie działają 10 lat. Podobnie jak rozwiązanie od Saule.

Firma nie odpowiedziała na pytanie o rozmiar etykiet oraz o ich utylizację po upływie 10 lat. To jednak nie koniec kontrowersji.

"Takich pytań jest więcej. Czy ogniwa perowskitowe będą poprawnie pracowały w sklepowych lodówkach albo zamrażarkach, gdzie przecież też są produkty spożywcze, ale panują bardziej surowe warunki. Czy będą poprawnie pracować na półkach zlokalizowanych blisko wejścia do sklepu, gdzie jest większa wilgotność? Zadaliśmy Saule pytania o ograniczenie użycia ich etykiet. Firma nie odpowiedziała" – piszą dziennikarze.

Jak twierdzą eksperci, kluczową sprawą w kwestii wykorzystania możliwości PESL jest oprogramowanie, które np. umożliwiłoby wspominaną wcześniej masową zmianę ceny produktów. Nie wiadomo, czy wrocławska firma posiada takie oprogramowanie.

"Jak na razie nie wiadomo, na ile to, co do tej pory pokazała wrocławska spółka, to prototyp, a na ile gotowe rozwiązanie. Nie wiadomo jaka będzie cena etykiety od Saule. Nie wiadomo też, kiedy będzie można ją kupić. Wiadomo natomiast, że spółka szykuje się do giełdowego debiutu, więc etykiety mają być jednym z produktów, na które pieniądze wyłożą potencjalni inwestorzy" – czytamy w tygodniku.

Na razie nie wiadomo, ile warta jest spółka Saule. Biegły rewident nie dostarczył bowiem wyceny na czas (miał to zrobić do 27 stycznia tego roku). Firma posiłkuje się się szacunkową wyceną, wedle której jest warta 909 mln zł.

Po kilkukrotnych próbach uzyskania komentarza od Saule, Olaf Szewczyk, rzecznik prasowy spółki, odpisał 30 grudnia zeszłego roku, że niektóre z pytań "Wprost" dotyczących etykiet PESL wymagają konsultacji z inżynierami Saule.

– Postaramy się jednak dosłać odpowiedzi do końca dnia – pisał w grudniu. Minął miesiąc, jednak odpowiedzi do dzisiaj nie nadeszły.

Źródło: Wprost
Czytaj także