Jeszcze przed 24 lutego Rosja zapewniała aż 55 proc. wszystkich dostaw gazu ziemnego dla Niemiec, dlatego nagłe ich wstrzymanie będzie się wiązało z naprawdę sporymi wyzwaniami. Niemieckie państwo nie posiada wciąż nawet własnego terminalu LNG (ciekłego gazu), bez którego nie sposób zapewnić alternatywnych dostaw w odpowiedniej ilości. Jak dotąd wyczarterowano cztery pływające terminale, z których pierwszy ma zostać uruchomiony dopiero zimą w Lubmin nad Bałtykiem. Rosja stopniowo ograniczała przesył gazu poprzez gazociąg Nord Stream 1 już od wielu tygodni, lecz od czasu podjętych 11 lipca prac konserwatorskich wstrzymała go praktycznie całkowicie.
W reakcji na to rząd Olafa Scholza podjął decyzję o wstrzymaniu wygaszenia elektrowni atomowych, zwiększeniu wydobycia węgla i jego zużycia w elektrowniach oraz zwiększeniu mocy jednostek korzystających z OZE. Przede wszystkim jednak wdrożona została strategia polegająca na oszczędnym korzystaniu z surowców przez obywateli, jednostki samorządu i firmy. Niemcy starają się zapełnić swoje magazyny gazu na najbardziej wymagającą zimę od lat, gdyż będą musieli ograniczyć zużycie tego surowca o co najmniej 30 proc.
Zimno i ciemno
W Monachium miejskie ciepłownie już teraz obniżyły temperaturę wody o cztery stopnie, a w Poczdamie nawet o pięć. Norymberga wręcz zamknęła na jakiś czas trzy z czterech miejskich basenów w ramach realizowanego etapami planu oszczędności. W wielu miastach w obiektach publicznych zwyczajnie nie ma ciepłej wody i wiele wskazuje, że taki stan rzeczy utrzyma się jeszcze przez wiele miesięcy.
Niedawno Niemiecki Związek Miast rozesłał gminom w całym kraju zestaw pożytecznych rad, w jaki sposób można uzyskać maksymalne oszczędności.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.