Nowy minister zastrzegł, że jeśli taka kwota zboża – 4 mln ton – nie zostanie wywieziona do lipca, to on poda się do dymisji. Nieoficjalnie wiadomo, że w ciągu miesiąca udało się wyeksportować zaledwie 800 tys. ton z ilości obiecanej przez rząd – ustaliła "Rzeczpospolita".
Zboże wciąż wjeżdża
"Od wprowadzenia zakazu dla towarów rolnych z Ukrainy (od 21 kwietnia) do kraju wjechały kolejne 24 tys. ton ukraińskiego zboża (pszenicy, kukurydzy, rzepaku), które miały być konwojowane przez policję i służby KAS. – 9 tys. ton dziennie wjeżdżało już po wprowadzeniu naszego zakazu, jako tzw. czyściwo młynarskie, omijając embargo. Były to dwa, trzy pociągi z Ukrainy dziennie" – mówi "Rz" Wiesław Gryń, rolnik ze stowarzyszenia Oszukana Wieś.
Problemem jest też logistyka. Dziennik wylicza bowiem, że do wywozu 50 tys. ton zboża (tyle mieści jeden duży statek) potrzeba aż 2 tys. TIR-ów lub 17 pociągów. Dodatkowo nie ma gdzie wywieźć ziarna, ponieważ porty w Europie nie zostały przygotowane do odbioru.
Ważna decyzja
Do poniedziałku 5 czerwca Komisja Europejska musi zdecydować, czy przedłużyć zakaz importu ukraińskiej pszenicy, kukurydzy, nasion słonecznika i rzepaku do Polski oraz czterech innych sąsiadów Ukrainy.
Ukraina naciska, by blokady nie przedłużać. – Jeśli tak się stanie, wznowimy protesty. Otwarcie szlabanów na produkty z Ukrainy będzie gwoździem do trumny polskiego rolnictwa – ocenia Gryń.
Czytaj też:
Jak wojna wpłynęła na relacje Polaków z Ukraińcami?