W raporcie traktującym o zagadnieniu niedoboru wykwalifikowanych pracowników oszacowano, że poważne braki pracowników występują już w 200 z około 1200 analizowanych zawodów.
Niemcy – brakuje pracowników
Liczba nieobsadzonych stanowisk powiększa się, sięgając już dwóch milionów i nie widać perspektyw na to, by sytuacja ta mogła się polepszyć. Jednocześnie, według danych z lipca, na bezrobociu jest 2,6 miliona osób.
W raporcie wskazano, że narastające problemy z brakiem pracowników ma m.in. branża hotelarska. Jednak aż 42,8 proc. wolnych miejsc nie może być obsadzonych przez bezrobotnych, z uwagi na to, że nie mają oni odpowiednich umiejętności. Z tej branży wielu pracowników było zmuszonych odejść przez władze, które wyjątkowo silnie uderzyły w nią tzw. lockdownami.
"Kwalifikacje bezrobotnych często nie odpowiadają wymaganiom firm. Gdyby bezrobotnym i nisko wykwalifikowanym pracownikom zapewniono odpowiednie dalsze szkolenie, luka wykwalifikowanych pracowników w szeregu zawodów, w których występuje niedobór, mogłaby zostać przynajmniej częściowo zniwelowana" - zauważają ekonomiści Instytutu Niemieckiej Gospodarki.
Deficytowe zawody
Najbardziej deficytowe zawody w Niemczech to:
- kucharze,
- inżynierowie,
- pielęgniarz/pielęgniarka,
- asystenci medyczni,
- kierowcy samochodów dostawczych,
- budowlańcy,
- kierowcy autobusów,
- pracownicy fabryk,
- informatycy,
- pracownicy w handlu
- opiekunki osób starszych oraz dzieci
Federalna Agencja Zatrudnienia wskazuje, że w 2022 roku blisko 270 000 bezrobotnych rozpoczęło dalsze szkolenie zawodowe. Ukończenie kursów nie gwarantuje automatycznie miejsca na rynku pracy, ale pewne efekty są widoczne. W 2022 r., w okresie do pół roku miesięcy od ukończenia dodatkowego szkolenia, pracę znalazło 70 proc. beneficjentów zasiłku dla bezrobotnych i 39 proc. beneficjentów zasiłku obywatelskiego.
W obecnej szybko zmieniającej się sytuacji na rynku pracy, agencjom zatrudnienia ciężej jest ocenić, jakie kwalifikacje są potrzebne, aby w przyszłości utrzymać się i odnosić sukcesy na rynku pracy – zwraca uwagę Instytut Niemieckiej Gospodarki.
Czytaj też:
Skąd wzrost AfD? "Berlin prymusem ekologii na koszt Niemców"