W marcu 2025 dostawy ogórków z Rosji do Polski wzrosły do najwyższego poziomu od czterech lat – podaje rosyjska agencja RIA Nowosti, powołując się na dane Eurostatu. W Polsce sprawą zainteresowała się rządowa Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS), która przyznaje, że w okresie oczekiwania na krajowe nowalijki w pierwszym kwartale 2025 roku import ogórków z Rosji był "był znacząco wyższy w odniesieniu do analogicznego okresu w roku poprzednim".
"To okres, kiedy istnieje pokusa, żeby sprzedawać jako pochodzące z Polski świeże warzywa pochodzące z innych krajów, w tym z krajów trzecich" – czytamy w komunikacie rządowej agencji. Jak podaje IJHARS, od stycznia do połowy marca 2025 r. skontrolowano 125 partii ogórków świeżych importowanych z Rosji o łącznej masie ponad 2 tysięcy ton. Kontrole odbywały się na granicy. Według agencji wszystkie partie ogórków spełniały wymagania określone prawem, zwłaszcza te dotyczące unijnych norm handlowych.
Ogórki zatrzymane na granicy z Białorusią
W marcu IJHARS przeprowadziła także wyrywkową kontrolę jakości handlowej ogórków świeżych na terenie trzech województw (w komunikacie nie podano, w których). Stwierdzono wówczas nieprawidłowości w oznakowaniu towaru, w tym wskazania państwa pochodzenia. Podmiot odpowiedzialny za sprzedaż ogórków dokonywał hurtowych sprzedaży "na paragon" bez poinformowania nabywcy o kraju pochodzenia warzyw.
Tymczasem hiszpański portal Hortoinfo podaje, że w lutym 2025 roku dostawa świeżych ogórków z Rosji została odrzucona na granicy z Polską z powodu wysokiego poziomu pozostałości pestycydów. Rosyjskie ogórki dotarły do UE za pośrednictwem białoruskiego przewoźnika, zostały zatrzymane na granicy, a następnie odesłane do miejsca pochodzenia. Badania przeprowadzone 4 lutego przez polskie służby graniczne wykazały poziom pimetrozyny znacznie przekraczający maksymalny dopuszczalny limit dopuszczalny w UE.
Handel z agresorem
Na Łotwie daje się wyczuć zaniepokojenie ogórkową sytuacją, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że produkty sprowadzane do Polski z Rosji będą później sprzedawane dalej, do krajów UE. Łotewscy producenci warzyw obawiają się, że rosyjskie ogórki, które przeszły polskie kontrole, mogły trafić na łotewski rynek.
– Pojawia się poczucie beznadziei, gdy produkty kraju agresora są swobodnie dystrybuowane po całej Europie, bez żadnych zasad, żadnej moralności. (...) Toczy się długa i szeroko zakrojona dyskusja na temat tego, jak i w jakim stopniu wspierać Ukrainę w tej wojnie, a jednocześnie pokojowo handlować z Rosją. To absurd – mówi Jānis Bušs, prezes spółdzielni Baltic Vegetables, w rozmowie z portalem łotewskiego radia i telewizji LSM+. Bušs zastanawia się, dlaczego żywność pochodząca z krajów takich jak Rosja i Białoruś, wspierających inwazję na Ukrainę, nie została dotychczas zakazana w całej UE.
Czytaj też:
Umowa o handlu. Ukraina chce być traktowana jak przyszły członek UECzytaj też:
Groźne bakterie w wodzie. Zagrożenie dla ludziCzytaj też:
Drożyzna w Polsce. Podano, ile wyniósł prawdziwy wzrost cen w sklepach