Bez prądu

Dodano: 
Wiatraki. Zdj. ilustracyjne
Wiatraki. Zdj. ilustracyjne Źródło: Unsplash / Vidar Nordli-Mathisen
Ziemowit Miłosz Malecha Zapewnienia polityków o tym, że niestabilne odnawialne źródła energii są w stanie zapewnić rozwój, to sprzeczna z prawami fizyki czysta iluzja.

Żyjemy w cieniu ideologii Zielonego Ładu – programu transformacji energetycznej forsowanego przez instytucje unijne i międzynarodowe organizacje. Fundamentem tego projektu są dwie dyskusyjne tezy. Pierwsza: pierwsze, że dwutlenek węgla generowany przez działalność człowieka jest głównym sprawcą obserwowanych wzrostów temperatury na Ziemi; teza druga: jedyną dopuszczalną odpowiedzią na ten problem jest szybkie i powszechne zastąpienie stabilnych źródeł energii – takich jak węgiel, gaz czy atom – przez niestabilne i zależne od warunków atmosferycznych odnawialne źródła energii, jak wiatr i słońce. Co gorsza, ta jednostronna wizja nie jest wynikiem otwartej debaty opartej na danych fizycznych, lecz efektem politycznego nacisku i odgórnych regulacji, które nie liczą się z realiami technologicznymi, ekonomicznymi ani fizycznymi.

Rozstrzygnijmy raz na zawsze, które technologie wytwarzające energię elektryczną są w stanie zapewnić funkcjonowanie rozwiniętego społeczeństwa. Na początek zdefiniujmy, co oznacza „rozwinięte społeczeństwo”. Intuicyjnie jest to społeczeństwo, które posiada środki nie tylko na zaspokojenie swoich egzystencjalnych potrzeb, lecz także na rozwijanie infrastruktury, powszechnie dostępnej edukacji, usług zdrowotnych oraz rozrywki i sztuki.

Artykuł został opublikowany w 34/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także