Polska gospodarka, mimo że na tle europejskich konkurentów rozwija się niezwykle dynamicznie, to ciągle cierpi na zapóźnienia cywilizacyjne wynikające m.in. z niemal 40-letniego okresu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. W głównej mierze potrzebujemy własnego kapitału. Nasz dług publiczny finansowany jest m.in. z zagranicznych pożyczek. Idealny model zaciągania długoletnich zobowiązań to dług wewnętrzny. Czyli taki, w którym państwo pożycza pieniądze od swoich obywateli.
– Ten model finansowania zmienia się na naszą korzyść, ale bardzo powoli. Na polskim rynku jest po prostu zbyt mała ilość gotówki, którą moglibyśmy dysponować długofalowo i jednocześnie przy niskim oprocentowaniu – uważa Marcin Leoszko, ekonomista ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – PPK mogą tę sytuację odmienić. My naprawdę potrzebujemy pieniądza jak kania dżdżu.
I rzeczywiście, Polacy mają ok. 2 bln zł aktywów finansowych. Na pierwszy rzut oka to potężna kwota, która zaspokoiłaby bieżące potrzeby inwestycyjne kraju. Problemem jednak jest to, że znaczna część tej kwoty to gotówka (600 mld zł). Jedynie 337 mld jest zainwestowanych na giełdzie, a 341 mld zgromadzonych na depozytach bankowych.
To z kolei bardzo komplikuje sprawę oszczędności i inwestycji. Bo gotówka jest depozytem bardzo płynnym, trudnym do finansowania długofalowych inwestycji. PPK, czyli powszechny, dobrowolny i prywatny system długoterminowego oszczędzania dla pracowników, tworzony i współfinansowany przez pracodawców i państwo, mogą odmienić ten trend. Z jednej strony mogą nauczyć Polaków oszczędzania i świadomego podejmowania decyzji w kwestii swojej przyszłości. Z drugiej długoterminowo zwiększając potencjał rozwoju polskiej gospodarki i zmniejszając zadłużenie zagraniczne.
Mogą spełnić jeszcze jedną, niezwykle istotną rolę – przynajmniej częściowo uniezależnić nas od kapitału pochodzącego z zachodnich funduszy inwestycyjnych i stworzyć dla nich realną alternatywę.
Dzisiaj to one decydują, jakie projekty ekonomiczne wesprą swoimi pieniędzmi. Zresztą ponad 90 proc. z największych funduszy inwestycyjnych świata w Polsce w ogóle nie było. Z prostej przyczyny: nasz kraj nie znajdował się w gronie najbardziej rozwiniętych gospodarek świata. A tylko na takich rynkach działali międzynarodowi giganci. W ostatnich dniach sytuacja się co prawda zmieniła, ponieważ Polska jako pierwszy od dekady kraj awansowała do niezwykle prestiżowego grona 25 największych rynków. FTSE Russell, czyli brytyjski dostawca indeksów giełdowych, uznał, że polską gospodarkę można postawić obok amerykańskiej czy brytyjskiej. To jednak nie spowoduje od razu lawinowych inwestycji. Na to potrzeba czasu, którego nie mamy.
– Najważniejszą przyczyną wprowadzenia przez rząd Pracowniczych Planów Kapitałowych jest jednak niestabilna sytuacja finansowa Polaków – uważa Leoszko.
Aż 70 proc. z nas nie zabezpiecza się na przyszłość. Nie odkładamy pieniędzy na starość, licząc, że jakoś to będzie. A sytuacja jest bardzo zła. Zachodzące w Polsce procesy demograficzne sprawiają, że możemy mieć problemy z wygodnym życiem emeryta z samych składek ZUS. Dlatego aż 66 proc. pracowników dobrze ocenia pomysł PPK. 97 proc. z nich za główną ich zaletę uważa, że będą dziedziczne i prywatne – czyli realnie będziemy mogli z nich skorzystać w każdej życiowej sytuacji.