Choć Kazimierz Marcinkiewicz i Izabela Olchowicz rozwiedli się w 2018 roku, do dziś było małżonkowie nie potrafią ułożyć swoich relacji. Wzajemnym oskarżeniom nie ma końca. W 2014 roku Olchowicz uległa wypadkowi i od tego czasu nosi ortezę na ramieniu. Winą za uraz obarczyła Marcinkiewicza, twierdząc, że do kolizji doszło przez to, że jechała zdenerwowała na spotkanie z nim. Kontuzja miała uniemożliwić jej podjęcia pracy, czym argumentowała w sądzie wniosek o wysokie alimenty. Tymczasem Marcinkiewicz i niedoszło kandydat Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego przedstawia zupełnie inną wersję zdarzeń.
"Pani Stalkerka miała wypadek w grudniu 2014 roku, nie spiesząc się na spotkanie ze mną, tylko przeciwnie, jechała prawie pustymi Al. Jerozolimskimi w stronę Pruszkowa, nie do centrum, gdzie na nią czekałem. Jak zeznał kierowca jadący za nią, jechała najwyżej 50 km/h i sama wjechała w barierki. Sprokurowała ten wypadek do czego przyznała się mi w szpitalu i na co są także inne dowody. W tym czasie nie żyłem już z nią od 2 lat" – czytamy we wpisie Kazimierza Marcinkiewicza na Facebooku. Były premier poinformował, że składa pozew przeciw Izabeli Olchowicz.
Czytaj też:
Marcinkiewicz pozywa byłą żonę. "Sprokurowała wypadek"
Na odpowiedź Olchowicz nie trzeba było długo czekać. "Szanowni Państwo, To przechodzi wszelkie granice. Prosiłam, aby Marcinkiewicz bezprawnie nie używał określenia 'stalkerka' w odniesieniu do mojej osoby. Zrobił to po raz kolejny dziś i w związku z tym jestem zmuszona podjąć kroki prawne, tzn. złożyć pozew o naruszenie dóbr osobistych oraz pomówienie. Będę domagać się publicznych przeprosin od Marcinkiewicza - dłużnika alimentacyjnego. Nie pozwolę sobie, aby ktokolwiek bezpodstawnie i publicznie mnie obrażał" – pisze na Facebooku była żona Kazimierza Marcinkiewicza.
facebookCzytaj też:
"Znowu wygrana w sądzie!". Czarnecki wygrywa z KE