Jak ksiądz ocenia film braci Sekielskich na temat pedofilii w Kościele?
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Obejrzałem ten film. Największym atutem jest ukazanie tragedii ofiar, tego, jak były traktowane ofiary pedofilii w Kościele. Pewnym mankamentem jest brak informacji w filmie o tym, że księża sprawcy byli też współpracownikami SB. To istotna informacja, ponieważ pokazuje, że wiele spraw można było wyjaśnić, gdyby 13 lat temu polski Kościół zdecydował się na ujawnienie pełnej prawdy właśnie na temat współpracy księży z bezpieką. Nie zrobiono tego.
Wracając do filmu. Jedną z opisanych w nim osób jest ksiądz Eugeniusz M., budowniczy sanktuarium w Licheniu. Ksiądz otwarcie stawiał pytania o działanie w tej sprawie przełożonego, ks. Adama Bonieckiego. Redaktor senior „Tygodnika Powszechnego” wydał oświadczenie?
Przypomnę, że ks. Adam Boniecki był generałem całego zgromadzenia Marianów. Bardzo dobrze, że wydał oświadczenie, każdy może sobie na jego podstawie wyrobić opinię. Uderza tu natomiast reakcja „Gazety Wyborczej”. Bo kiedy w ogóle pojawiły się pytania o księdza, „Wyborcza” napisała o „ataku” na tego kapłana. To świadczy o ogromnej hipokryzji. Oświadczenie ks. Bonieckiego w moim odczuciu – ale to tylko moja osobista opinia – jest trochę takim wybielaniem się. Ale każdy może wyrobić sobie zdanie po przeczytaniu. Natomiast ksiądz Eugeniusz M. to bardzo ważna postać w historii polskiego Kościoła, budowniczy wielkiego sanktuarium. Tam były też już znacznie wcześniej oskarżenia o molestowanie osoby dorosłej.
Niektórzy komentatorzy piszą, że rozwiązaniem sytuacji byłby „bunt wiernych”, czyli odmowa udziału w mszach świętych, nie przyjmowanie sakramentów.
To oczywiście przesada. Wiadomo, że przy okazji filmu będą się odzywać też głosy skrajne. Tymczasem jeśli chodzi o rozwiązanie problemu, to duże nadzieje można wiązać z dokumentem Motu proprio papieża Franciszka. Dokument ten umożliwia złożenie skargi przez każdą z ofiar bezpośrednio do Watykanu. Podejrzewam, że będzie to uruchomienie prawdziwej lawiny. Ale też szansa na poznanie trudnej prawdy i oczyszczenie Kościoła.
To ma dotyczyć nie tylko małych dzieci, ale też nastolatków i osób dorosłych?
Chodzi też o „bezbronne osoby dorosłe”. Do tej pory tak określano jedynie osoby niepełnosprawne intelektualnie. Teraz będzie to dotyczyć także m. in. kleryków, czy młodych księży. Ludzi całkowicie zależnych od swoich przełożonych. Tu też zdarzają się przypadki molestowania, czy wykorzystywania seksualnego. Przykładem jest choćby sprawa abp. Juliusza Paetza sprzed kilkunastu lat. Do dziś sprawa nie została wyjaśniona.
Czy zna ksiądz jakieś konkretne przypadki tego typu molestowań, które trafią do Watykanu według tej nowej procedury?
Owszem. Zgłosili się do mnie rodzice młodego księdza. Ludzie bardzo wierzący, praktykujący. Ich syn jest kapłanem, chce wytrwać w posłudze. Ale też zmaga się z molestowaniem seksualnym ze strony swoich przełożonych. Ludzie ci występują na drogę wskazaną przez Franciszka. A takich sytuacji może być więcej.
Czytaj też:
Chcieli wyświetlić film Sekielskich. Interweniowała policja
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.