Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie dość, że pojawił się na sobotnim marszu opozycji "Polska w Europie", to jeszcze jednoznacznie poparł Koalicję Europejską przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Jak pan to ocenia?
Uważam, że przewodniczący Donald Tusk pokazał swoją pogardę dla etyki i prawa międzynarodowego. Jako urzędnik unijny wysokiego szczebla nie powinien się angażować w kampanię wyborczą danego ugrupowania. Robi to jednak bardzo mocno i w dodatku w brzydki sposób. Szef Rady Europejskiej złamał zasadę neutralności, która panuje na najwyższych stanowiskach międzynarodowych.
Dlaczego pana zdaniem Donald Tusk zdecydował się tak jednoznacznie opowiedzieć po stronie opozycji? Do tej pory szef Rady Europejskiej był jednak o wiele bardziej subtelny.
Wydaje się, że to był z góry przemyślany plan. Donald Tusk chciał budować napięcie i wiedział, że jeśli za szybko ogłosi swój powrót do polskiej polityki, to wszyscy się z tym oswoją i straci efekt świeżości. Jako wyrafinowany, cyniczny polityk, Donald Tusk wiedział, że taką niepewnością będzie budować dyskusję na swój temat, co mu się zresztą udało. Od kilku miesięcy w Polsce toczyła się przecież debata na ten temat. Kolejnym etapem było poparcie Koalicji Europejskiej, a jeszcze kolejnym zapewne ogłoszenie startu w wyborach. Zobaczymy, czy prezydenckich, czy też nie będzie wolał otwarcie angażować się w wybory parlamentarne.
Czyli sobotnie przemówienie Donalda Tuska jest oznaką powrotu do krajowej polityki?
Dokładnie tak. Donald Tusk będzie w Polsce realizował interesy, o które w mojej ocenie dbał do tej pory, czyli np. niemieckie. Tusk jest potrzebny, by pomóc w walce z rządem Prawa i Sprawiedliwości, który chce budować takie inwestycje, jak chociażby Centralny Port Komunikacyjny, czy blokować Nord Stream II. Toczy się gra o miliardy euro i potężne inwestycje. Tusk jest potrzebny siłom zachodnim, aby odzyskać wpływy w Polsce.
Donald Tusk powiedział do zwolenników opozycji m.in., że nie mogą zostawić losu dzieci i wnuków w rękach Zjednoczonej Prawicy. Stawka nadchodzących wyborów jest aż tak duża?
Uważam, że to są tak naprawdę jedne, duże wybory. Wybory do Parlamentu Europejskiego E i parlamentu krajowego traktuję łącznie. Mamy wielką kampanię wyborczą i doskonale wiemy, że nie skończy się ona po wyborach do PE, a wręcz przeciwnie – nabierze tempa. Te wybory są bardzo ważne i trzeba apelować do zwolenników do Zjednoczonej Prawicy, aby poszli na wybory i oddali na nas głos. Pozostanie w domu jest ryzykiem, że wybory wygra Koalicja Europejska, która nie służy interesom Polski.
Tymczasem sondaże są bardzo rozbieżne, choć w większości prowadzi Prawo i Sprawiedliwość. Czego spodziewa się pan w ostatnim tygodniu kampanii wyborczej?
Obawiam się radykalizacji nastrojów, co zresztą zapowiedział Donald Tusk. Jego przemówienie było atakiem na wiarę, na Kościół. Dodatkowo w dziwny sposób atakował prezesa Jarosława Kaczyńskiego. W mojej ocenie wystąpienie Tuska było sygnałem dla całej opozycji, by zradykalizować nastroje i podjąć brudną grę wyborczą. W sobotę w całość mi się też połączyło wystąpienie Leszka Jażdżewskiego, gdy pluł na Kościół. Widać, że to nie był przypadek i najprawdopodobniej był wypuszczony przez Donalda Tuska.
Antyklerykalizm jako przemyślana strategia opozycji?
Mamy zmasowany atak na Kościół. Z mediów dowiadujemy się, że Kościół to wyłącznie pedofilia. Nie czytamy o tym, co dobrego robi Kościół, jak choćby o tym, że prowadzi domy samotnych matek. Kościół przeznacza przecież potężne środki na pomoc dla ubogich. O tym nie czytamy. Mamy film Tomasza Sekielskiego, w którym występują Tajni Współpracownicy SB jako księża-pedofile. Mamy Leszka Jażdżewskiego, który atakował Kościół. Z drugiej strony, jeśli chodzi o politykę, mamy książki, które uderzają w premiera Mateusza Morawieckiego. Jeśli ktoś uważa to wszystko za zbieg okoliczności, to nie zna się na polityce. To zmasowany atak, aby obalić w Polsce z jednej strony wartości chrześcijańskie i Kościół, a z drugiej rząd prawicowy.
Czytaj też:
Tusk otwarcie wsparł opozycję. "Idźcie do zwycięstwa"
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.