"Mam ochotę kochać". Ekskomunikowany ks. Misiak tłumaczy, dlaczego odszedł z Kościoła

"Mam ochotę kochać". Ekskomunikowany ks. Misiak tłumaczy, dlaczego odszedł z Kościoła

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Picabay/ domena publiczna
Powiedziałem biskupowi, że mam pragnienie małżeństwa, że mam ochotę kochać, że chciałbym mieć żonę, ewangelizować, być księdzem, nawet gdzieś daleko na misjach, ale z żoną. Biskup odpowiedział, że nie ma takiej możliwości - mówi na nagraniu zamieszczonym w sieci ekskomunikowany ks. Michał Misiak.

Jak poinformowała w ubiegłym tygodniu łódzka kuria, ks. Michał Misiak został ekskomunikowany. Karę nałożono na podstawie kanonu 1364 paragraf 1 Prawa Kanonicznego. Mówi on o odstępstwie od wiary, głoszeniu herezji lub schizmie. W tych przypadkach ekskomunika zaciągnięta zostaje z mocy prawa. Z nieoficjalnych ustaleń "Dziennika Łódzkiego", ks. Misiak związał się z jedną ze wspólnot protestanckich. Miał nawet przyjąć chrzest w Jordanie.

Czytaj też:
Poszedł z kolędą do agencji towarzyskiej, organizował "Chrystotekę". Znany ksiądz wykluczony z Kościoła

Ekskomunikowany ksiądz postanowił za pośrednictwem Facebooka wyjaśnić powody swojej decyzji. – Pojechaliśmy nad Jordan i przyjąłem chrzest tak, jak przedstawia go Biblia, czyli w celu opowiedzenia się za Jezusem. Nie miałem intencji zmiany Kościoła, ani nie zgłębiałem aspektu prawnego tego wydarzenia. Po prostu chciałem iść za tym, co mówi mi Bóg w sercu – mówi na nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych. Jak dodaje, że z czasem musiał zwalczać w sobie bunt wobec celibatu, jednak ten wciąż narastał.

– Walczyłem mocno, jeździłem do biskupa, mówiłem, że sobie nie radzę, że się zakochałem, on mnie przenosił na następną parafię, potem znowu przychodziła przyjaźń, czysta, bez współżycia – słyszymy. Zdaniem ekskomunikowanego duchownego, celibat nie zawiera się w istocie kapłaństwa. – To nie jest prawo Boże, to jest prawo ludzkie – podkreśla i dodaje, że chciał powiadomić papieża o swoich wątpliwościach i prosić o zwolnienie z przysięgi celibatu.

– Sześć lat temu zacząłem pisać listy [do papieża - red.], po hiszpańsku, po włosku, po angielsku i co roku wysyłałem list, bo nigdy nie było odpowiedzi. Aż doszliśmy do tego roku, który mamy obecnie i mówię mojemu biskupowi: ojcze, ja tak po prostu bardzo cierpię, wszystko mi się sypie w życiu duchowym, nie czuję się synem, nie czuję się kochany, nie czuję się błogosławiony, czuję się jak najemnik, jak komandos do zadań specjalnych – mówi. – Powiedziałem biskupowi, że mam pragnienie małżeństwa, że mam ochotę kochać, że chciałbym mieć żonę, ewangelizować, być księdzem, nawet gdzieś daleko na misjach, ale z żoną. Biskup odpowiedział, że nie ma takiej możliwości. "Michaś, koniec marzeń, schodzisz na ziemię, idziesz na wikariusza do parafii, albo piszesz do Watykanu nie o zwolnienie z celibatu, ale o wydalenie z kapłaństwa" – relacjonuje.

facebook

Źródło: Facebook / Deon, wpolityce
Czytaj także