– Opozycja twierdzi, że chciałaby dłuższej kampanii wyborczej, bo nie jest w stanie w tak krótkim czasie zebrać podpisów – mówił Suski w studiu Polskiego Radia 24. – Złej baletnicy przeszkadza jednak nawet rąbek u spódnicy. Co ja mogę poradzić, że ktoś sobie nie radzi. Niech się po prostu wezmą do pracy – dodał polityk.
Suski podkreślił jednocześnie, że PiS jest przygotowane do wyborów. – W przeciwieństwie do innych pracujemy i mimo wakacji mamy już gotowe listy. W partiach opozycyjnych zaś ciągle się tłuką o miejsca – podkreślił.
Polityk odniósł się także do sytuacji Kukiz'15, które po długich negocjacjach prawdopodobnie do wyborów pójdzie w koalicji z PSL-em. – W nocy miałem dość dramatyczny telefon od jednego z posłów Kukiz'15 – przyznał Suski. – Prosił on o to, by prezes Jarosław Kaczyński odebrał telefon od Pawła Kukiza i PiS usiadło do rozmów. Jest jednak już na to za późno. Były cztery lata na myślenie o tym, że w 2019 r. będą wybory – dodał.
Suski stwierdził również, że „ilość przejść od Kukiz'15 do PiS była dramatyczna”. – Stamtąd uciekła 1/3 klubu. Paweł Kukiz miał dosyć ciekawy pomysł, chciał budować siłę sprzeciwiającą się układom, która rozbije system. Tak naprawdę zniszczył on jednak swoje ugrupowanie – podkreślił polityk.
Czytaj też:
Kukiz pisze do Kuchcińskiego. "Liczę, że posłowie PiS może teraz pójdą po rozum do głowy"