– Nikt w Niemczech nie neguje tego, że II wojna światowa była straszna i że Niemcy są winni. Nie istnieje jednak pogłębiona refleksja, nikt nie zastanawia się jakie są tego konsekwencje. (...) W sprawie reparacji chodzi o zachowanie się fair i o sprawiedliwość. Nie powinno się tego zostawiać prawnikom – stwierdza prof. Stephan Lehnstaedt w rozmowie z "DW". Niemiecki historyk zaznacza, że Polacy zostali potraktowani gorzej, niż Francuzi czy Holendrzy, a rząd niemiecki powinien zadośćuczynić niewielkiej grupie osób, które przeżyły wojnę.
– Polacy powinni zostać potraktowani tak, jak obywatele krajów zachodnich. To godne pożałowania, że do tej pory, 30 lat po upadku żelaznej kurtyny, tego nie zrobiono – wskazuje w wywiadzie Lehnstaedt.
Jak zauważa ekspert, odszkodowanie to kwoty symboliczne, którego nie da się wyliczyć. – Jaką wartość ma zabity dziadek, czy stracona noga? – pyta retorycznie Lehnstaedt. Podkreśla jednak, że symbol musi być akceptowany przez Polaków, ale jednocześnie musi być czymś więcej, niż zwykłym gestem. – (...) Jeśli polityka symboliczna nie boli, to znaczy, że nie jest to dobry symbol. Nie możemy mówić o bilionie euro, bo nikt takiej sumy nie jest w stanie zapłacić, ale z drugiej strony nie możemy załatwić tej sprawy budując pomnik Polaków w Berlinie. To nie może być 10 mln, bo to byłoby żenujące – uważa uczony.
– Chciałbym, by w Niemczech rozpoczęła się społeczna debata na ten temat. Taka dyskusja nie będzie przyjemna, ale właśnie dlatego należy ją jak najszybciej przeprowadzić – podsumowuje Stephan Lehnstaedt.
Czytaj też:
"W Niemczech brakuje świadomości, co ich atak oznaczał dla Polski"
Czytaj też:
Premier Wielkiej Brytanii: Polacy nigdy nie poddali się tyraniiCzytaj też:
Morawiecki: Zbrodnia niemiecka była zbrodnią ludobójstwa